Będzie kontrola wydatkowania publicznych pieniędzy na system informatyczny Państwowej Komisji Wyborczej - poinformowała Najwyższa Izba Kontroli. Prezes NIK zarządził sprawdzenie tego, kto odpowiada za informatyczną kompromitację, która opóźnia opublikowanie wyników wyborów samorządowych.
Kontrola NIK w PKW ruszy już pierwszego stycznia. Szef NIK-u zdecydował tym samym o rozszerzeniu dorocznej kontroli budżetowej Krajowego Biura Wyborczego o sprawdzenie, kto z pracowników biura odpowiada za tę potężną awarię. Kontrolerzy Izby sprawdzą czy pracownicy Krajowego Biura Wyborczego budowali system informatyczny w sposób zgodny z prawem, rzetelny, celowy i gospodarny - powiedział rzecznik prasowy Izby Paweł Biedziak. Chodzi o to, czy Krajowe Biuro Wyborcze nie wyrzuciło pieniędzy w błoto, kupując niedziałający system komputerowy i jak można było uniknąć tej kompromitacji.
Od wczorajszego wieczoru są kłopoty z systemem informatycznym PKW. Niektóre komisje terytorialne na kilka godzin wstrzymały prace - błąd informatyczny uniemożliwia im przekazywanie protokołów komisarzom wyborczym. Nie każda właściwa komisja terytorialna - gminna, powiatowa i wojewódzka - może wydrukować własny protokół na podstawie wyników ze swojego terytorium i przekazać wyniki właściwemu komisarzowi wojewódzkiemu, który sporządza zbiorcze wyniki ze swojego województwa.
Jeszcze na porannej konferencji prasowej, po godz. 6:15 wiceszef PKW Andrzej Kisielewicz zapewniał: "system się zreformował i już działa". Na kolejnej konferencji PKW, po godz. 9:15 szef firmy, która przygotowała system na wybory, Maciej Cetler, przyznawał: "o szóstej rano również występował problem z wydrukami. Ten problem jeszcze nie został rozwiązany. Do czasu usunięcia usterki nie ma szans na podanie pełnych wyników wyborów".
Według Cetlera system nie ma kłopotów z wydajnością - taki problem wystąpił ok. 23:00, gdy był duży napływ protokołów, i trwał ok. 10 minut. Jak tłumaczył, obecny problem polega na przejściu między "formatem czysto cyfrowym" a wersją "strawną dla zwykłych ludzi".
Zapewnił, że błąd nie ma wpływu na samo podliczanie głosów, a "problem polega na tym, że członkowie terytorialnych komisji wyborczych nie widzą wyników obliczeń".
Szacujemy, że usunięcie awarii nastąpi w ciągu kilku godzin - powiedział Cetler. Przyznał, że firma nie spodziewała się tego typu usterki.
Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki powiedział, że firma informatyczna została wybrana w przetargu, zgłosiła się jako jedyna, jej oferta spełniała specyfikację istotnych warunków zamówienia publicznego, nie było podstaw, by unieważnić przetarg.
Mimo ewidentnej wpadki z niedziałającym systemem informatycznym Państwowej Komisji Wyborczej prawdopodobnie nic nie grozi. Jak sprawdził nasz dziennikarz Tomasz Skory, przepisy o PKW skonstruowane są tak, że członkowie komisji są praktycznie nieodwoływalni.
Do odwołania członka PKW, jeśli nie zrezygnuje sam przed upływem 70. roku życia, potrzebne jest postanowienie prezydenta, poprzedzone uzasadnionym wnioskiem prezesa sądu, który wskazał członka Komisji. W skład PKW wchodzi 9 sędziów, pochodzących po trzech z Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i NSA.
Według kodeksu wyborczego zaś zapewnienie oprogramowania potrzebnego do przeprowadzenia wyborów należy właśnie do PKW, a obsługa techniczna komisji - do Krajowego Biura Wyborczego. Komisja należy do instytucji, w których do zmian personalnych dochodzi bardzo rzadko i nigdy w wyniku odwołania; przewodniczący Stefan Jaworski jest członkiem PKW od 18 lat, Kazimierz Czaplicki jest szefem Krajowego Biura Wyborczego od 23 lat.