"Widzimy dynamikę wzrostu popularności partii prawicowych" - w ten sposób Dmitrij Pieskow skomentował wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Rzecznik Kremla odniósł się także do decyzji Emmanuela Macrona o rozwiązaniu parlamentu i zarządzeniu przedterminowych wyborów.

REKLAMA

Podczas konferencji prasowej Dmitrij Pieskow skomentował wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Rzecznik Kremla podkreślił, że Moskwa odnotowała sukcesy partii prawicowych.

Widzimy dynamikę wzrostu popularności partii prawicowych (w Parlamencie Europejskim - przyp. red.). Tę dynamikę widać gołym okiem. I to oczywiście pomimo tego że na razie proeuropejscy zwolennicy utrzymują swoje wiodące pozycje - powiedział Pieskow.

Według niego z czasem partie prawicowe będą deptać im po piętach. Pieskow dodał, że Moskwa cały czas monitoruje sytuację.

Rzecznik Kremla odniósł się także do decyzji prezydenta Francji Emmanuela Macrona o rozpisaniu przedterminowych wyborów parlamentarnych. Jak dodał, to wewnętrzna sprawa Paryża".

Będziemy się temu uważnie przyglądać, szczególnie biorąc pod uwagę skrajnie nieprzyjazny, a nawet wrogi stosunek władz francuskich do naszego kraju - powiedział przedstawiciel Kremla.

Pieskow stwierdził także, że Rosja nie ingeruje w wewnętrzne sprawy innych państw.

Wybory do PE - wyniki

Parlament Europejski zagregował już na wyniki wyborów w 26 krajach członkowskich, w dziewięciu z nich są to wyniki ostateczne. Brakuje danych dla Irlandii - dane dla tego kraju wciąż opierają się na szacunkach.

Zgodnie z wynikami z poniedziałku trzy pierwsze miejsca się nie zmienią, a EPL, S&D i liberalna grupa Odnowić Europę (OE) zachowają większość w izbie. Według nowych wyników tzw. wielka koalicja będzie mieć 401 mandatów w liczącej 720 eurodeputowanych izbie. To oznacza, że ich przewaga nieznacznie stopniała w porównaniu ze wstępnymi wynikami z niedzieli.

Z polskich ugrupowań do EPL należą PO i PSL, w S&D jest polska Lewica, a w OE - Polska 2050.

Na czwartym miejscu jest grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), do której należy PiS. Ma ona wprowadzić do europarlamentu 73 deputowanych, nieznacznie więcej (o 0,36 pkt proc.) niż grupa ta ma w obecnej izbie.

Na piątym miejscu jest skrajnie prawicowa Tożsamość i Demokracja (ID), do której należą m.in. francuskie Zjednoczenie Narodowe związane z Marine Le Pen czy holenderska Partia Wolności Geerta Wildersa. ID zgodnie ze wstępnymi wynikami będzie mieć 58 miejsc w PE, co oznacza wzmocnienie w stosunku do dzisiejszego układu w PE o 1 punkt proc.

Szóste miejsce zajęli Zieloni - według wstępnych wyników będą mieli 52 europosłów (7 proc.). Grupa Lewicy będzie mieć ich 36 (5 proc.).

We wstępnych wynikach dotyczących składu nowego PE partii, które nie zasiadały do tej pory w PE, nie przydzielono do żadnej grupy. Takich europosłów będzie 54, co stanowi 7,5 proc. mandatów; będzie wśród nich np. polska Konfederacja. 46 mandatów (6 proc.) przypadnie stronnictwom nienależącym do żadnej grupy w PE, czyli np. Fideszowi węgierskiego premiera Viktora Orbana oraz prawicowo-populistycznej Alternatywie dla Niemiec (AfD).