W okolicach wulkanu Eyafjoell na Islandii dało się dziś odczuć serię wstrząsów. Sprawca zamieszania na europejskich lotniskach wciąż dymi i na razie nic nie zapowiada, żeby sytuacja miała się w najbliższym czasie znacznie zmienić.
Sytuacja jest niestabilna, ponieważ w głębi krateru prawdopodobnie doszło do przemieszczenia skał. W tej chwili słup dymu nad wulkanem ma około 2 kilometry, ale w minionym tygodniu był pięciokrotnie wyższy. Być może zmienił się charakter erupcji, bo z krateru wypływa więcej lawy.
Niestety, wulkanolodzy nie mają dla nas optymistycznych prognoz. Wstrząsy na Islandii, coraz intensywniejsze w czasie minionej dekady mogą sygnalizować, że cały obszar wchodzi w fazę podwyższonej aktywności, która może potrwać od 50 do nawet 80 lat. Przekonują o tym analizy skał i lodu na Islandii z ostatnich 800 lat.
Wiek XX, wiek niezwykłego postępu technologicznego, był z tego punktu widzenia nadzwyczaj spokojny. Teraz możemy stanąć w obliczu nieco bardziej gniewnej natury. Ostatnie lata upłynęły nam na mniej lub bardziej jałowej dyskusji o tym, na ile my sami zmieniamy klimat. Być już najwyższy czas zająć się planowaniem działań, które powinniśmy podjąć, by lepiej zabezpieczyć się przed kaprysami natury.