Fotoreporter amerykańskiego tygodnika "Time" był świadkiem ulicznych egzekucji dokonywanych w Syrii. Materiał, który zebrał, jest szokujący.
Do egzekucji doszło 31 sierpnia w mieście Keferghan, niedaleko Aleppo. Ich naocznym świadkiem był fotoreporter amerykańskiego tygodnika. Pismo nie podaje jednak jego nazwiska ze względu na jego bezpieczeństwo.
Tygodnik napisał na swojej stronie, że z powodu trwającej w Syrii wojny, nie są w stanie potwierdzić tożsamości ofiar, a także motywów zbrodni. "Time" zaznaczył, że ofiara została zamordowana przez rebeliantów.
Tłum zaczął wiwatować, wszyscy świętowali. Wiem, że gdybym zaprotestował, to oni i tak zabiliby tego mężczyznę, a mnie stamtąd usunęli. Niczego bym nie zmienił, a wystawiłbym się tylko na niebezpieczeństwo.
Zobaczyłem wyjątkowo okrutną scenę – człowiek został potraktowany tak, jak nie powinno traktować się żadnej żywej istoty.
Nie umiem powiedzieć, w jakim wieku była ofiara, ale ten mężczyzna był bardzo młody. Został zmuszony do klęknięcia. Ludzie wokół niego przeczytali mu z kawałka kartki jego winy.
Klęczący mężczyzna był związany, wyglądał, jakby był zamrożony. Oprawcy powiedzieli mu coś na ucho, on odpowiedział, ale nie wiem co, bo nie mówię po arabsku. W tym momencie jeden z napastników chwycił go za gardło. Ofiara próbowała chronić swoją szyję, ale mężczyźni byli silniejsi i przygwoździli go do ziemi.
W tym momencie mężczyźni podcięli mu gardło i odcięli głowę. Wznieśli ją w górą i machali do zgromadzonych ludzi. Gapie zaczęli wiwatować trzymanymi pistoletami i świętować.
Poczułem się, jakbym był w średniowieczu, a nie w XXI wieku. Scena ta uświadomiła mi, że wielu ludzi jest tak strasznie okrutnych, którzy cieszą się tak tragicznymi scenami.
Nigdy w życiu nie chciałbym być świadkiem takich wydarzeń. Jednak jako dziennikarz z aparatem fotograficznym mam obowiązek przekazać takie informacje opinii publicznej – dlatego właśnie zrobiłem zdjęcia i udostępniam je dalej. Wkrótce zamknę ten rozdział w swoim życiu i chciałbym go wymazać ze swojej pamięci.
Zobacz zdjęcia, które fotoreporter "Time" zrobił na miejscu zdarzenia. Materiał zawiera drastyczne sceny - tylko dla dorosłych.
"Time"