Prigożyn chciał schwytać ministra obrony Sergieja Szojgu i szefa Sztabu generalnego gen. Walerija Gierasimowa - informuje "Wall Street Journal". Plany szefa Grupy Wagnera pokrzyżowało FSB. To z kolei zmusiło "kucharza Putina" do zaimprowizowania alternatywnego planu.
Sensacyjne doniesienia przekazane przez "WSJ" opierają się na informacjach zachodnich oficjeli. Agencje wywiadowcze miały dowiedzieć się o zamiarach szefa Grupy Wagnera z przechwyconych wiadomości i zdjęć satelitarnych. Według ogólnej oceny plan Prigożyna miał duże szanse powodzenia.
Jewgienij Prigożyn miał planować porwanie Szojgu i Gierasimowa w czasie ich wizyty w Rostowie. Dowiedział się jednak, że jego zamiary zostały odkryte przez FSB (Federalną Służbę Bezpieczeństwa). Dwa dni przed akcją w Rostowie, Prigożyn zdecydował się więc działać wcześniej i inaczej. Wprowadził w życie swój alternatywny plan, którego realizację śledził cały świat.
Amerykański dziennik podaje, że wagnerowcy przygotowywali się do operacji gromadząc zapasy amunicji, paliwa i sprzętu.
Pierwotny plan Prigożyna spalił na panewce i to niewątpliwie musiało rozzłościć szefa wagnerowców. "Szojgu uciekł z Rostowa jak pies" - ogłosił biznesmen, a już po zajęciu kwatery głównej Południowego Okręgu Wojskowego domagał się rozmowy i z ministrem obrony i z generałem Gierasimowym.
"WSJ" informuje, że plan oligarchy, opierał się na przeświadczeniu, że część rosyjskiego wojska dołączy się do rebelii. Prigożyn nie był jednak zbyt ostrożny, bo o swoich planach poinformował zwierzchnika rosyjskich sił powietrznych generała Siergieja Surowikina, którego uważał za bliskiego wagnerowcom.
Nie jest jasne, czy Surowikin, który przez pewien czas był naczelnym dowódcą rosyjskich wojsk na Ukrainie, przekazał wiedzę o tym rosyjskim służbom. Był on jednak pierwszym, który w opublikowanym nagraniu wideo zaapelował do Prigożyna, by powstrzymał swój marsz.
Cytowani przez gazetę zachodni przedstawiciele oceniali, że początkowy plan Prigożyna miał duże szanse powodzenia, lecz pogrążył go przeciek do FSB. Jednak fakt, że mimo uprzedniej wiedzy rosyjskich służb, szef Grupy Wagnera był w stanie zająć Rostów i Woroneż, "stawia pytania na temat zakresu władzy Putina".
Prigożyn groził też, że wkroczy ze swoimi wojskami do Moskwy. Według zachodnich oficjeli, gdyby nie mediacje Aleksandra Łukaszenki - marsz zakończyłby się konfrontacją zbrojną z regularną armią rosyjską.
Chociaż ostatecznie rebelia Prigożyna zakończyła się po niespełna dobie, ale wydarzenia w Rosji pokazały słabość Kremla i brak gotowości na zmierzenie się z wewnętrznymi zagrożeniami. Gazeta cytuje byłego przedstawiciela rosyjskiego resortu obrony, a obecnie blogera Michaiła Zwinczuka znanego jako "Rybar", który stwierdził, że bunt Grupy Wagnera spowodował duże czystki wewnątrz rosyjskiej armii.