Brytyjski rząd stanął w obliczu fali kpin. Ma to związek z wprowadzeniem z powodu koronawirusa zakazu pozostawania na noc u kogoś w domu. Tabloidy piszą, że jest to równoznaczne z "zakazem uprawiania seksu przez osoby niemieszkające razem".

REKLAMA

Chodzi o zapewnienie, by ludzie nie pozostawali w nocy poza domem - tłumaczył rano w radiu LBC Simon Clarke, wiceminister ds. wzrostu regionalnego i władz lokalnych.

Dopytywany, czy przepisy pozwalają na stosunki seksualne na otwartym powietrzu, odparł: Można powiedzieć, że ryzyko przeniesienia koronawirusa na zewnątrz jest znacznie niższe niż w zamkniętym pomieszczeniu, ale oczywiście nie zachęcamy ludzi do robienia czegoś takiego na zewnątrz ani teraz, ani kiedy indziej.

W sensowność zakazu pozostawania poza domem wątpią jednak nawet niektórzy posłowie rządzącej Partii Konserwatywnej. Przyciskany przez dziennikarzy stacji ITV poseł Tobias Ellwood powiedział najpierw: Tracicie tyle czasu na sprawę, która już na pierwszy rzut oka wygląda niedorzecznie", a potem przyznał wprost, że zakaz jest niedorzeczny.

Zgodnie z wprowadzonymi przepisami zakazane jest pozostawanie u kogoś w domu na noc bez uzasadnionej przyczyny, a także organizowanie zgromadzeń z udziałem dwóch lub więcej osób w pomieszczeniach zamkniętych i z udziałem więcej niż sześciu osób na zewnątrz.

Dozwolone powody pozostawania z dala od domu na noc obejmują m.in. uczestniczenie w pogrzebie członka bliskiej rodziny, ułatwienie przeprowadzki, pracę, opiekę lub wolontariat. Możliwe jest to także, gdy dana osoba nie może wrócić do domu z powodu niebezpieczeństwa, w celu uniknięcia choroby, otrzymania pomocy, gdy nie jest możliwe podróżowanie. Dopuszczalne jest również, by dziecko pozostało z rodzicem lub rodzicami, z którymi nie mieszka, jeżeli "konieczne jest kontynuowanie istniejących ustaleń". Zastrzeżono, że zakaz pozostawania na noc poza własnym domem bez uzasadnionych powodów nie dotyczy osób bezdomnych.

Wyjaśniono, że policja może nakazać ludziom opuszczenie nieruchomości, jeśli łamią oni nowe prawa - ale nie ma uprawnień do ich przymusowego usunięcia. Przewodniczący Krajowej Rady Szefów Policji (NPCC) Martin Hewitt zapewnił, że funkcjonariusze będą kierować się zdrowym rozsądkiem i dyskrecją oraz będą wydawać grzywny lub aresztować ludzi tylko w ostateczności.