"S. Nowak w rozmowie z Parafianowiczem twierdzi, że PO wykupiło długi komitetu Religi za jego poparcie w wyborach 2005" - napisał Michał Majewski, dziennikarz "Wprost", na swoim profilu na Twitterze. W najbliższym wydaniu tygodnik ma ujawnić kolejne materiały pochodzące z nielegalnych podsłuchów.
Faktem jest, że 2 września 2005 roku Zbigniew Religa wycofał się z udziału w wyborach prezydenckich i ogłosił, że będzie popierał kandydata Platformy Obywatelskiej - Donalda Tuska. Wybory wygrał Lech Kaczyński.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Wcześniej tygodnik "Wprost" opublikował 25-minutowy fragment nagrania rozmowy Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej. Nowak mówi w nagraniu m.in. o swoich obawach związanych z kontrolą skarbową w gabinecie dentystycznym jego żony. Najgorszy scenariusz dla mnie jest taki, k..., że w całym tym moim bałaganie jeszcze zaczną z nas robić, k..., nie wiem, oszustów - mówi wzburzony.
Po ujawnieniu tych nagrań Sławomir Nowak odszedł z Platformy. CZYTAJ WIĘCEJ O JEGO DECYZJI.
Wczoraj dziennikarz tygodnika Michał Majewski opublikował natomiast na Twitterze zapis innego fragmentu nagrań, jakie znajdują się w posiadaniu redakcji - to kilka zdań rozmowy o ABW między Jackiem Krawcem, prezesem PKN Orlen, a Pawłem Grasiem:
Prokuratura bada obecnie dwa wątki tzw. afery podsłuchowej. Pierwsze śledztwo wszczęto w sprawie przekroczenia uprawnień, a dotyczy ono rozmowy Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem. W drugim postępowaniu prokuratorzy badają sprawę nielegalnego podsłuchu. Wniosek o ściganie złożyli nagrani szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i były szef GROM Dariusz Zawadka. To przestępstwo ścigane na wniosek pokrzywdzonego.
Nagrania, do których dotarł "Wprost", trafiły wczoraj do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Śledczym przekazał je pełnomocnik tygodnika "Wprost" mec. Jacek Kondracki. Po wyjściu z prokuratury powiedział dziennikarzom, że nie zna zawartości nośnika, który otrzymał dzień wcześniej z redakcji, i że nie wie również, ile nagrań się na nim znalazło.
Ja rozumiem, że zostały przekazane wszystkie nagrania, które znalazły się w posiadaniu redakcji (...). Żądano wydania określonych nagrań i to zostało zrealizowane, a czy jeszcze są inne nagrania - nie wiem - powiedział.
Dopytywany, czy nagrania mogą doprowadzić do ich autora, stwierdził, że zdecydowanie nie. Pod tym kątem zawartość tego nośnika była badana - zapewnił. Redaktor (naczelny tygodnika Sylwester) Latkowski poinformował mnie, że nie ma tam treści, które miałyby być chronione tajemnicą dziennikarską. Zarówno tajemnicą informatora, jak i dziennikarską - podkreślił.