Norweskie media, w tym dwie największe stacje telewizyjne, potraktowały wyjątkowo poważnie informacje o tym, że organizatorzy konkursu skoków w Planicy zamierzają starać się o odebranie rekordu skoczni Kamilowi Stochowi. Wiadomość okazała się żartem primaaprilisowym.
Podczas zawodów 25 marca Stoch uzyskał odległość 251,5 metra, która jest rekordem skoczni w Planicy, lecz po lądowaniu, w przysiadzie dotknął zeskoku. Zdaniem norweskich komentatorów m.in. byłego skoczka Johana Remena Evensena, eksperta telewizji publicznej NRK, rekord ten nie powinien zostać uznany, a "sędziowie zaliczając go zachowali się skandalicznie".
Wczoraj norweskie stacje telewizyjne NRK i TV2 podały jako wiadomość dnia, że "organizatorzy w Planicy będą starać się u międzynarodowej federacji narciarskiej FIS o odebranie tego rekordu". Kilka godzin później... przeprosiły za jej nieprawdziwość.
Wiadomość podał w sobotę, która była przecież 1 kwietnia, polski portal skijumping.pl. Nasi dziennikarze zauważyli ją jednak dopiero w poniedziałek i w pośpiechu napisali artykuł na naszej stronie internetowej, bez potwierdzenia jej z dyrektorem zawodów w Planicy. Bardzo przepraszamy, że nie sprawdziliśmy wiarygodności podanych faktów - oficjalnie przeprosił kierownik redakcji sportowej NRK Arne Sarheim.
W podobnym tonie przeprosił czytelników swojej strony internetowej największy norweski kanał prywatny TV2.
Wiadomość podana przez NRK i TV2 była cytowana też przez inne norweskie media.
Największy norweski dziennik internetowy "Nettavisen" skomentował, że obie stacje podkreślają, iż zawsze dokładnie sprawdzają swoje informacje, a NRK jest wręcz przykładem najwyższych standardów dziennikarstwa w tym kraju. Jednak "chcąc tak bardzo odebrać rekord Stochowi i czytając materiał na stronie polskiego portalu nie zwrócili uwagi, że miał datę publikacji 1 kwietnia i w poniedziałek był już oznaczony jako Prima Aprilis".
(mpw)