Dziś 8 marca, czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet. Ale w tym roku dzisiejsza data w kalendarzu oznacza także kolejny, 13 już, dzień wojny na Ukrainie. A uciekający z Ukrainy do Polski to w zdecydowanej większości właśnie kobiety.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wolontariuszka Joanna w Młynach: Nie wiem skąd ona miała w sobie tyle siły. Dotarła do granicy z trójką dzieci i ogromnymi bagażami. Pomagał jej 6-letni syn, który niósł na rękach jedno z dzieci. Kolejne niosła ona. I do tego jeszcze te bagaże. I dopiero jak udało nam się usadowić ich w pociągu, kobieta zaczęła płakać.
Wika z Zaporoża jedzie do siostry, do Wrocławia.
Tam jest strasznie. Ciągle strzelają, świszczą kule, przelatują rakiety, spadają bomby. To okropne. Przywieźliśmy tu dzieci, żeby je ocalić.
Swietłana przyjechała do Polski z Charkowa. Jej celem jest Warszawa, bo tam ma znajomą.
Kiedy pewnego ranka zaczęło się bombardowanie Charkowa, wzięłam walizki i uciekłam do schronu. Potem była stacja metra. A potem dworzec kolejowy. A potem podróż do Kijowa. A potem Lwów. I teraz wreszcie jestem w Polsce.
Zofia jedzie do Gdańska, do rodziny. Jest z nią mama i jej młodszy brat.
To dla nas ogromny stres. Tam, na Ukrainie jest bardzo niebezpiecznie. Dlatego uciekliśmy i przyjechaliśmy tu do was, do Polski szukać pomocy. I wy nam pomagacie. Dlatego jestem wam wdzięczna. I bardzo wam za to dziękuję.
Mam na imię Remina. Jestem z Kijowa i jadę do Frankfurtu. Kijów to wspaniałe miasto, ale teraz Rosjanie nas tam zabijają. Uciekłam stamtąd pociągiem. To było straszne, bo kiedy już ruszyliśmy z dworca, dosłownie w chwilę później w to miejsce, gdzie stał nasz pociąg spadła bomba.
Halina przyjechała z rodziną z okolic Drohobycza.
To moja mama, córka i mój mąż. Czekam jeszcze na wnuki. Zatrzymany się na razie tutaj, w Przemyślu. Co będzie dalej, nie wiem. Ale tam na razie nie wracam, bo po co? Jak długo zostaniemy u was? Póki wojna się nie skończy.
Wolontariuszka Joanna w Młynach: Mieliśmy też kobietę, która przywiozła tu trójkę dzieci. Miały od 6 do 15 lat. Poprosiła nas o znalezienie dla nich transportu do Niemiec. Tam mieszka jej siostra. A ona sam wróciła do Ukrainy, żeby przywieźć stamtąd resztę swoich bliskich.
Masza z Dniepropietrowska przyjechała do Przemyśla ze znajomymi.
Nie wiem gdzie jechać. Nie chciałabym tutaj zostawać. Chcę wrócić do domu...