"To bardzo pracowity i niesłychanie inteligentny człowiek" - mówi o nowym papieżu Franciszku ks. Dariusz Raś, który kard. Jorge Maria Bergoglię spotkał cztery lata temu w Buenos Aires, dokąd pojechał jako sekretarz kard. Stanisława Dziwisza. "Ciekawa rzecz, że ten jezuita, jeżdżący z ubogimi na rowerze, nie był w Argentynie noszony na rękach przez establishment polityczny czy społeczny. Miał swoje trudne tematy z nimi" - dodaje.
Maciej Grzyb: Jak wyglądało pierwsze spotkanie księdza z obecnym papieżem?
Ks. Dariusz Raś, proboszcz parafii mariackiej w Krakowie: Dzisiejszego papieża spotkałem razem z kard. Dziwiszem w Buenos Aires, to był chyba listopad 2009 roku. I spotkanie, i przywitanie kardynała przez kardynała odbyło się w bardzo godny sposób. Widziałem wtedy, że jest między nimi duża relacja, znajomość.
Ksiądz także zamienił kilka słów z kard. Bergoglio?
Tak, oczywiście. To były najprostsze przywitania i chwila pogawędki. Myślę, że w pamięci utkwiła mi właśnie ta jego prostota, brak dystansu.
Kardynałowie mieli do przegadania dużo spraw. Kard. Dziwisz zostawał honorowym obywatelem Buenos Aires i doktorem honoris causa Uniwersytetu Katolickiego w Buenos Aires.
O papieżu Franciszku mówi się, że to bardzo skromny człowiek. Rzeczywiście sprawiał takie wrażenie?
Takie sprawiał wrażenie, na co dzień. Jest prosty w obejściu, do końca dobry. Zauważał ludzi, był cierpliwy. Jeździł po Buenos Aires na rowerze i autobusem. Na uroczystości zakładał też marynarkę, nie tylko purpury. Było wokół niego dużo ludzi, wszyscy odnosili się do niego z szacunkiem, ale bez umizgiwania się.
Ciekawe, że on nigdy nie został zaproszony przez głównego polityka kraju. A tymczasem kard. Dziwisz pojechał do pani prezydent Cristiny Fernández de Kirchner. Ona jest zbieraczką pamiątek i różańców, ma ich wiele. Z kard. Bergoglio, dzisiejszym Franciszkiem, się nie spotykała, byli z innych planet.
To też jest ciekawa rzecz, następny smak tego pontyfikatu - że ten jezuita, jeżdżący z ubogimi na rowerze, nie był tam noszony na rękach przez establishment polityczny czy społeczny. Miał swoje trudne tematy z nimi. Sprzeciwiał się zwłaszcza wprowadzaniu praw mniejszościowych, jeśli chodzi o sferę genderową, mówił, że to są pogańskie prawa i on nigdy się na to nie zgodzi. Mówił to wyraźnie i jasno, nie zgadzał się z panią prezydent Kirchner.
Często uśmiechał się?
Myślę, że to jest pogodny bardzo człowiek. Nie wiem, czy będzie dowcipkował, zobaczymy. Wtedy miałem wrażenie, że jest bardzo pracowity i niesłychanie inteligentny.