Ciężka grupa poszukiwawczo-ratownicza Państwowej Straży Pożarnej dziś poleci do Turcji w związku z tragicznym trzęsieniem ziemi, do jakiego doszło w południowo-wschodniej części kraju. Kataklizm miał też miejsce w północnej Syrii. O tych tragicznych wydarzeniach mówił w Radiu RMF24 dr Wojciech Wilk, prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej i ekspert ONZ ds. rozwiązywania kryzysów humanitarnych.
Nieszczęście w północnej Syrii polega na tym, że bardzo dużo budynków jest uszkodzonych przez bombardowania, przez wojnę. Jeżeli przychodzi tak silne trzęsienie ziemi, to tam liczba zawalonych budynków będzie liczona w setkach. Po stronie tureckiej mówimy o około 1500 zawalonych budynkach - mówił w Radiu RMF24 Wojciech Wilk. W Turcji i w północnej Syrii obecnie temperatura spada poniżej zera w ciągu nocy. Jeżeli ktoś jest przywalony gruzami i nie ma jakiegoś super zabezpieczenia w postaci ubrań, to nie tylko będą zabijały takie osoby gruzy, krwotoki wewnętrzne, różnego rodzaju inne obrażenia, ale także hipotermia - ostrzegł.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Są też duże zniszczenia w Hatay, prowincji Turcji, która idzie na południe, wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Tam są uskoki tektoniczne i rzeczywiście sytuacja wygląda bardzo źle - tłumaczył gość Tomasza Terlikowskiego.
W Turcji trzęsienia ziemi są bardzo częste, więc nic dziwnego, że są przygotowani. Turcy od razu poprosili o pomoc. To pokazuje, że mają dobrze wdrożone procedury, ale po drugie pokazuje, że oni od razu zdali sobie sprawę z tego, że jest to potężne trzęsienie. Są potrzebne wszystkie ręce do pracy. Duży szacunek i pozdrowienia dla polskich strażaków, którzy lecą tam. Ta pomoc będzie na wagę życia - mówił Wojciech Wilk.
Tomasz Terlikowski dopytywał swojego gościa, jak wygląda praca ratowników na gruzowisku. Miasto dotknięte trzęsieniem ziemi jest podzielone na obszary, które przeczesują poszczególne grupy poszukiwawczo-ratownicze. Skupiają się na budynkach, które są zawalone. Sprawdzane są przy pomocy psów czy kamer termowizyjnych. Te zespoły będą pracować tak długo, aż nie zostanie ogłoszony koniec operacji ratowniczej, co nastąpi mniej więcej za 3 do 5 dni po trzęsieniu ziemi. Wszyscy wiedzą, że po 72 godzinach szanse na uratowanie osób żywych spadają do 3 proc. - mówił prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Podkreślał, że ogromnym zagrożeniem są wstrząsy wtórne.
Jedną z rzeczy, na którą ratownicy zwracają uwagę, jest stabilizacja budynków. Najpierw sprawdzają, czy praca na gruzowisku jest bezpieczna. W momencie, kiedy mogą bezpiecznie podejść do osoby przywalonej, takie działania są podejmowane. Problem polega na tym, że dotarcie pomocy do północnej Syrii ze względu na bardzo skomplikowaną sytuację bezpieczeństwa będzie bardzo ciężkie - analizował ekspert.
Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej będzie się starała dotrzeć do Syrii z pomocą dla osób poszkodowanych w wyniku trzęsienia ziemi.
Ruszamy z pomocą natychmiast, aby wesprzeć centra, w których uciekinierzy z domów, które grożą zawaleniem, próbują znaleźć trochę ciepła, trochę jedzenia. Potem koło tych ruin będziemy stawiać tymczasowe domy, żeby ci ludzie tam mieszkając mogli sobie spokojnie odbudować swoje życie - zapowiedział Wilk.
Informacje o tym, jak można pomóc poszkodowanym, można znaleźć na stronie https://pcpm.org.pl/pomoc
Opracowanie: Emilia Witkowska