Większość dokumentów, które mają pojawić się na portalu WikiLeaks dziś wieczorem, powstała po 2004 roku i nie jest objęta klauzulą tajności - podała dpa, powołując się pośrednio na artykuł tygodnika "Spiegel". Polski resort dyplomacji jest przygotowany na kolejną publikację tajnych akt - zapewnia rzecznik resortu.
Ujawnione mają zostać głównie noty pochodzące z amerykańskich placówek dyplomatycznych w wielu państwach. Ich analiza może potrwać wiele dni.
O tym, że ujawnione dokumenty powstały po 2004 roku i nie są objęte klauzulą tajności, napisali autorzy bloga politycznego netzpolitik.org, którzy mieli zauważyć artykuł na stronie tygodnika "Spiegel" - donosi dpa. Tekst bardzo szybko zniknął. Prawdopodobnie przedwczesna publikacja artykułu była następstwem błędu technicznego.
W tekście miała się znaleźć m.in. informacja, że niemal wszystkie dokumenty powstały po 2004 roku, z czego ponad 9 tysięcy - w styczniu i lutym 2010. Zaledwie jeden dokument miał powstać wcześniej, bo w 1966 roku.
Klauzulą tajności opatrzona jest niewielka część wszystkich materiałów. Dokładnie 4330 dokumenty są tak poufne, że nie powinni mieć do nich dostępu obcokrajowcy. Jednak żadnego dokumentu nie objęto klauzulą "ściśle tajne" - informuje dpa.
Redakcja internetowego wydania "Spiegla" nie ustosunkowała się do pytania agencji, czy cytowane dane rzeczywiście pochodzą z artykułu przedwcześnie opublikowanego na stronie tygodnika.
Prawdopodobnie w niedzielę wieczorem portal Wikileaks opublikuje - według różnych źródeł - od ok. 400 tys. do ok. 3 mln dokumentów, głównie not pochodzących z placówek dyplomatycznych USA w wielu państwach.
Wśród dokumentów wymienia się m.in. amerykańskie oceny pakistańskiego arsenału nuklearnego oraz ryzyka wymierzenia w niego ataku terrorystycznego, opinie na temat prezydenta Afganistanu Hamida Karazja i jego rodziny, a także opis stosunku amerykańskich władz w Iraku do kurdyjskich separatystów.