Zamiast świąt spędzonych w rodzinnym gronie, wigilia na porodówce, a w czasie pasterki powitanie córki na świecie. To historia Małgorzaty Kukiełki ze Skierniewic. Spokojnie czekała na 27 grudnia, ale Zosia postanowiła pojawić się na świecie nieco wcześniej.
Małgorzata do ostatniej chwili myślała, że poród rozpocznie się w wyznaczonym przez lekarza czasie.
Jeszcze do końca przygotowywałam święta, kroiłam sałatkę i wykonywałam inne prace, przy których można było usiąść. Poza tym to była moja pierwsza ciąża i nie byłam pewna, czy to, co czuję, to zwiastun zbliżającego się porodu. Tak naprawdę myślałam, że Zosia urodzi się w wyznaczonym terminie i święta spędzę jeszcze w domu - wspomina.
Jednak stało się inaczej. Zamiast na kolacji wigilijnej, Małgosia trafiła na porodówkę, a po północy przywitała na świecie córeczkę. Wspomina, że w czasie świąt w szpitalu jest bardzo spokojnie.
Nie było zamieszania, nie było gwaru i to jest kobiecie w takim momencie naprawdę potrzebne. Więc jeśli któraś mama ma trafić do szpitala w czasie świąt, to raczej właśnie ciszy i spokoju powinna się spodziewać - mówi.
Kiedy Małgorzata Kukiełka ponownie zaszła w ciążę, syn miał urodzić się dokładnie w Święta Bożego Narodzenia. Przyszedł na świat wcześniej, co nie zmienia faktu, że grudzień to dla rodziny Kukiełków wyjątkowy czas.
Najpierw Mikołajki, później urodziny syna, później urodziny Zosi i święta - wylicza Małgosia. Najważniejsze to pamiętać, żeby poza typowymi daniami świątecznymi, na stole znalazł się również tort urodzinowy dla Zosi - dodaje.