Być premierem choćby rządu z PiS - to jak pisze środowy "Fakt" marzenie Waldemara Pawlaka. Prezes PSL chce być jak Wincenty Witos i trzeci raz zostać premierem. Takie rozwiązanie miał zasugerować Jarosławowi Kaczyńskiemu w czasie ich poniedziałkowego spotkania.
To marzenie Waldka, który już dwa razy dostał misję tworzenia rządu - przyznaje bliski współpracownik obecnego wicepremiera. Jego zdaniem, gdyby doszło do zawirowań w koalicji z Platformą, to szef PSL jest najlepszym kandydatem na to stanowisko. Ani Gliński, ani Kaczyński w grę nie wchodzą. Pawlak ma już dość być w koalicji tym gorszym tylko dlatego, że decyduje arytmetyka - mówi rozmówca "Faktu".
Również polityk PiS z którym rozmawiał dziennik przyznaje, że Pawlak zwietrzył szansę na realizację swojego marzenia. "Sam Donald Tusk boi się, że są jeszcze jakieś taśmy na PO a Pawlak na pewno nie będzie chciał iść na dno z koalicjantem" - mówi anonimowo. Pytanie, czy PiS gotowe jest oddać tekę premiera Pawlakowi. "Tak, bo to i tak niewielka cena za odsunięcie od władzy Tuska " - mówi członek władz PiS. Przyznaje, że scenariusz byłby wtedy taki: opozycja składa wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla Tuska z nazwiskiem Waldemara Pawlaka jako premiera i razem z PSL odsuwa PO od władzy.
Pijesz sok z chińskiej szklanki, a po kilku latach umierasz! Śmiercionośne naczynia trafiły już do Polski. Odkrycia dokonał sanepid w Słupcy (woj. wielkopolskie), który zarządził natychmiastowe wycofywanie szklanek ze sklepów i hurtowni. Jeśli je masz, nie pij z nich za żadne skarby - ostrzega "Fakt". Chińskie komplety udekorowane zielonym jabłuszkiem lub żółto-pomarańczową cytryną już trafiły do sklepów. Z badań sanepidu wynika, że szklanki nasączone są rakotwórczym kadmem i ołowiem, które odkładają się w nerkach i wątrobie. Niebezpieczne szklanki z Chin trafiły do Polski przez dystrybutora z Gniezna. Sanepid nałożył na importera, hurtowników i dystrybutorów obowiązek ich wycofania z handlu. Dwa lata temu życie odebrało sobie 4087 Polaków - wynika z danych Komendy Głównej Policji. To o 185 osób więcej, niż w tym samym czasie zginęło w wypadkach drogowych. Jednak o śmierci na drogach mówi się publicznie częściej niż o samobójstwach - pisze "Gazeta Wyborcza".Czy próbom samobójczym można im zapobiegać? Można - mówi dr Iwona Koszewska z Krakowa i opowiada o swoim programie"Aby halny nikogo nie zabrał". Mieszkańcy Podhala właśnie ten wiatr obwiniają za samobójstwa. Dr Koszewska od czterech lat rozmawia z lekarzami pierwszego kontaktu, nauczycielami i księżmi, by uwrażliwić ich na problem samobójstw. Robi też otwarte dla wszystkich spotkania "nie tylko o depresji".
Co czwarty dorosły Polak doświadczył w życiu zaburzeń psychicznych. Najczęściej były związane z alkoholem, 2,5 mln osób cierpiało na zaburzenia lękowe, prawie milion na depresję, czy manię.
Leczenie w szpitalach psychiatrycznych to koszmar. NIK je skontrolowała i opisała: brudne ściany, ciasnota, łóżka na korytarzach, brak mydła i papieru toaletowego. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia 350 milionów osób na świecie cierpi na depresję.