Numer jeden na kaszubskim stole to prażnica, czyli po prostu jajecznica. Po poście obowiązkowo na boczku. W wielu rejonach kraju sporym powodzeniem cieszą się kiełbasy - przede wszystkim te domowej roboty. Dziś sprawdzamy, jak wygląda śniadanie wielkanocne w różnych częściach Polski.
Robię jajecznicę z 12 jaj, dlatego że moja rodzina składa się z 4 osób i każdy zje po 3 jajka. Kiedyś jajecznicę na Kaszubach jadło się z jednej patelni, ale dziś jemy już każdy na swoim talerzyku - tłumaczy pani Halina Rogińska z Kalisk Kościerskich na Kaszubach, która zaprosiła nas do swojego domu.
W Wielkopolsce na stole króluje baba, bo na Wielkanoc nie może jej zabraknąć. Tradycyjna babka drożdżowa specjalnie wykonana na okres świąt: masa jajek, masła i żeby była jeszcze tłuściejsza, to śmietana. Do tego bakalie - po wysadzeniu z pieca posmarowana pomadą. Około dwóch tygodni można ją jeszcze zajadać - nie starzeje się, bo robimy ją na naturalnych surowcach - tłumaczy Stanisław Budka, cukiernik, który takich bab zrobił w życiu tysiące.
Moja największa baba miała: okrągła 4 kilogramy, a podłużna baba miała 12 - dodaje cukiernik.
Na Warmii i Mazurach do 1945 roku nie znano tradycji święcenia potraw, a na stołach wielkanocnych pojawiało się to, co można było zebrać albo złowić.
Ryby nadal są popularne - szczególnie w małych miejscowościach. Na stołach pojawiają się liny, sandacze i okonie. Ryby podawane są przede wszystkim w marynatach.
W zalewie octowej, winno-octowej, zalewie piwnej. Kultową potrawą związaną z tymi świętami jest szczupak faszerowany - tłumaczy Jan Tandyrak, znawca kuchni regionalnej.
Na stołach nie można również zabraknąć tradycyjnej - smażonej ryby.
Na Dolnym Śląsku w trakcie wielkanocnego śniadania je się gorący żurek. Wrocławska reporterka Barbara Zielińska sprawdziła, skąd wzięła się ta tradycja.
Jedne źródła podają, że to Niemcy pierwsi gotowali żur na święta. Inne, że to jest tradycyjna potrawa kuchni białoruskiej, czeskiej i słowackiej. Jest jeszcze jedna wersja, którą mi zawsze opowiadała mama - mówi reporterka.
Msza rezurekcyjna zawsze była bardzo wcześnie - przeważnie około 6 rano i trwała ok. 2,5 godziny, więc wszyscy wracali głodni i zasiadali do stołu, gdzie ten żurek najbardziej smakował raz w roku - mówi mama reporterki.
W wielu góralskich domach tradycyjnie w Wielkanoc je się specjalna zupę. Zupę, która powstaje z tego, co wczoraj poświęcone było w koszyczku, czyli święceliny - czy też bardziej po góralsku "świnceliny".
Bartek Koszarek z Bukowiny Tatrzańskiej zdradza, jak ją przygotować. Trzeba wszystko drobniutko pokroić, ale nie wolno skorupek do kosza wywalać, bo to wszystko święcone - trzeba je spalić. Potem mleko kwaśne, chrzan - wędliny nie dajemy, potem trzeba odstawić, żeby się to wszystko przegryzło - potem każdy łyżkę bierze i je z jednej misji, jak u mojej babci Urszuli - tłumaczy góral.
Ciekawostką jest również fakt, że górale w trakcie Wielkanocy nie wychodzą z domów. Świętują w rodzinnym gronie.
Drożdżowy "murzyn" musi być na każdym wielkanocnym stole na Śląsku Cieszyńskim. Ale to przekorna nazwa. Ciasto jest białe, bo biel symbolizuje zmartwychwstanie - mówi Małgorzata Kiereś z Istebnej.
Na Podbeskidziu "murzyn" w czasie wielkanocnego śniadania to potrawa obowiązkowa. To drożdżowe ciasto, ale nie robi się go na słodko. W środku jest jeszcze kiełbasa i boczek - wyjaśnia Kiereś.
Do tego w czasie śniadania musi być oczywiście jajko, ale już w różnej postaci. Dlatego w niektórych domach zamiast jajek na twardo zjada się świąteczną jajecznicę.
W Zachodniopomorskim królują dania z Wileńszczyzny. Świąteczne menu sprawdzała Aneta Łuczkowska. Dania robione są według wielopokoleniowych receptur, jest pieczony boczek i szynka, własnej produkcji kiełbasy - oczywiście z ćwikłą. A na stole u pani Basi, którą odwiedziła nasza reporterka Aneta Łuczkowska, jest typowo kresowa pascha. Przepis na nią ma wiele, wiele lat. Jednak nie wszystkim się on udaje - tłumaczy gospodyni.
Jaj musi być dużo i koniecznie naturalnie barwione: w buraku, liściach cebuli. Koniecznie musi być szyna - najlepiej taka sporych rozmiarów, białe kiełbasy są obowiązkowe - zwłaszcza podawane na ciepło. Salcesony, mięsa pieczone i podawane na zimno. Masło no i chrzan - tłumaczy Jan Kościuszko, znany krakowski restaurator. Babki drożdżowe i mazury - ich także nie może zabraknąć na krakowskim stole.