Wielka Sobota jest dla katolików czasem wielkiego, cichego oczekiwania. Przy grobie Jezusa stoją warty, wierni przychodzą do kościołów, by adorować Najświętszy Sakrament. To jednak także dzień, w którym czuje się już narastającą radość pożegnania z Wielkim Postem i nadchodzących świąt. Przynosi się pokarmy do święcenia, a wieczorem bierze udział w uroczystej liturgii Wigilii Paschalnej. Ostatniemu dniowi przed Wielkanocą patronują dwa żywioły: ogień i woda.

REKLAMA

W Wielką Sobotę w świątyniach panuje modlitewna zaduma. Przerywają ją jedynie święcenia pokarmów, które przynoszą wierni. A że często z koszyczkami pełnymi wielkanocnych specjałów nierzadko wysyła się lub przyprowadza najmłodsze pociechy, w kościołach chwilami panuje gwar i zamieszanie. Tymczasem przy grobie czuwa warta - ministranci, harcerze, czasem strażacy.

Wieczorem zaczynają się obchody Wigilii Paschalnej (od łac. "vigiliare" czyli "czuwać"). Wyjątkowo bogata liturgia tego dnia składa się z kilku części. Pierwsza z nich - liturgia światła - zyskuje wyjątkową wymowę dzięki temu, że obrzędy rozpoczynają się po zapadnięciu zmroku. Przed kościołem rozpala się ognisko, którego płomienie święci kapłan, ubrany w białe, radosne szaty. Od poświęconego ognia zapala się specjalną świecę, tzw. paschał. Duchowni żłobią w nim znak krzyża lub oznaczają pięć punktów, symbolizujących pięć ran Chrystusa. Wypowiadają słowa: "Chrystus wczoraj i dziś. Początek i koniec. Alfa i Omega. Do Niego należy czas i wieczność. Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków".

Ten obrzęd ma jeszcze raz uzmysłowić, że dokonała się Pascha, przejście (łacińskie "transitus") z mroku do jasności, ze śmierci do życia. Po wniesieniu paschału do kościoła, wierni mogą zapalić od niego swoje świece. Liturgię światła kończy odśpiewanie tzw. Orędzia Paschalnego.

Liturgia słowa Wigilii Paschalnej jest bardzo rozbudowana. W pełnej wersji składa się ona z dziewięciu czytań, przeplatanych psalmami i modlitwą. Pierwsze siedem czytań wyjęte jest ze Starego Testamentu. Przypominają one ważne momenty w całej historii zbawienia. Po nich zapala się światła na ołtarzu i odśpiewuje hymn "Chwała na wysokości Bogu". Wtedy też odzywają się milczące od czwartku dzwony, a po ostatnich dwóch czytaniach rozlega się niesłyszane od 40 dni "Alleluja".

Trzecia część uroczystości wiąże się z sakramentem chrztu - odnawia się przyrzeczenia chrzcielne i święci wodę chrzcielną, zanurzając w niej paschał. Wówczas można również dokonać obrzędów chrztu.

Choć przebieg liturgii nie różni się zbytnio o normalnego toku mszy, to jednak obrzędy Wigilii Paschalnej zalicza się już do Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Tym samym Wielka Sobota jest drugim, obok Wielkiego Piątku, dniem, gdy nie odprawia się mszy. Wieczorne uroczystości kończy komunia, uroczyste błogosławieństwo i wezwanie do udziału w procesji rezurekcyjnej, zazwyczaj przenoszonej na niedzielny poranek.

Święconka wczoraj i dziś

W dawnych czasach gospodynie w Wielką Sobotę od rana szykowały święconkę. Starsze kobiety piekły baby, a ich córki zdobiły pisanki. Jajka farbowano w wywarach z łupin cebuli, młodego żyta, "brezylii", czyli korzenia farbiarskiego o granatowym odcieniu, oraz z kory dębowej. Ozdabiano je także szlaczkami i wzorkami rytymi w wosku. Pisanki były najważniejszą częścią święconego.

Jajko w najbardziej powszechnym pojęciu było symbolem cyklicznie odradzającego się życia, ukrytej siły witalnej i możliwości rozrodczych. W tym kontekście znaczenia nabiera praktykowany w całej Polsce zwyczaj obdarowywania się pisankami przez zakochanych.

W koszyczkach nie mogło zabraknąć także tzw. paski, wypiekanej z razowej mąki: pszennej, żytniej lub gryczanej, na drożdżach i zakwasie. Smarowano ją słoniną i ozdabiano krzyżem z ciasta, czasem roślinnymi i zwierzęcymi ornamentami. Gdy gospodyni piekła paskę, gospodarz pod żadnym pozorem nie mógł zaglądać do pieca ani do dzieży. Groziło mu to... posiwieniem wąsów.

W koszu musiały być: chleb albo - paska, sól, pisanki, szynka, kiełbasa, chrzan, masło, ser, lukrowana drożdżowa baba, kołacze, strucle, mazurki. Ilość i rodzaj zależały od zamożności gospodarzy. Wszystko było ułożone na białym lnianym płótnie, przybrane zielonym bukszpanem, barwinkiem, baziami, leszczyną.

Dziś przygotowanie święconki na pewno jest mniej pracochłonne. Do kościoła przynosi się jak dawniej pisanki, a także baranka, dawniej formowanego z masła lub ciasta, później cukrowego lub z czekolady, symbolizującego zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W koszyczku nie może zabraknąć soli kuchennej, która ma chronić przed zepsuciem, chleba, wędliny, chrzanu, pieprzu i świątecznych ciast. Wszystkie te pokarmy spożywa się podczas wielkanocnego śniadania.

Pracowity dzień

Kiedy gospodynie urzędowały przy szykowaniu świątecznych przysmaków, gospodarze doglądali obejścia i zwierząt. "Zaklinali" też pola, by nie rosły na nich kąkole. W środowisku mieszczańskim bywało, że to pan domu przygotowywał święconkę.

Tymczasem młodzi chłopcy dokazywali, wyprawiając pogrzeb żurowi i śledziowi. Tych dwóch potraw wszyscy mieli serdecznie dość po 40 dniach postu. Dlatego "znęcano się" nad zupą, plując do niej, dokładając gnoju czy nawet... oddając mocz. Potem chłopcy smarowali dość paskudną miksturą drzwi i progi domów, w których mieszkały panny. Resztkę uroczyście grzebano pod płotem.

Odwet na śledziu też był okrutny. Poczciwą rybę wieszano na drzewie, karząc ją za to, że przez tyle czasu panowała nad mięsem. Takiego śledzia najczęściej robiono z drewna lub tektury.

Ogień i woda

Dawniej rano święcił ksiądz wodę, w południe pokarmy, a wieczorem - ogień. Dzisiaj święci się ogień i wodę wieczorem, podczas Wigilii Paschalnej. Te żywioły - postrzegane jako przyjaciele człowieka - miały być w Wielką Sobotę oczyszczone.

Wygaszano więc stare skry w piecach. Rozpalano je od nowa od płomyków przyniesionych z kościoła. Nie wolno ich było nieść w oliwnym kaganku, w grę wchodziły tylko smolna szczapka lub woskowa świeczka.

Ogromny nacisk kładziono także na symbolikę wody. O północy dziewczęta biegły do najbliższego strumienia, by się w wodzie zanurzyć i nabrać jej do dzbana. Wracając do domu należało zachować całkowitą ciszę i nie było wolno się rozglądać. Taka woda podobno miała lecznicze właściwości. Do strumieni pędzono także konie i bydło.