Bądźmy odpowiedzialni i ostrożni – premier Boris Johnson apeluje do Brytyjczyków, by z umiarem korzystali z luzowania obostrzeń. Dziś ponownie otwarte zostały na Wyspach Brytyjskich puby i restauracje, teatry i kina. Można też znowu wyjeżdżać za granice i ściskać się na powitanie.
Złagodziliśmy obostrzenia, ale nie ze wszystkich trzeba od razu korzystać - to aktualny przekaz rządu. Od dziś Brytyjczycy mogą znowu spotykać się w domach bez zachowania konieczności dystansu społecznego. Puby otwarły swe drzwi dla gości. Podobnie kina i teatry.
Premier Johnson ostrzega jednak przed indyjską odmianą koronawirusa, którą zdiagnozowano na Wyspach, z drugiej strony podpiera się badaniami, z których wynika, że szczepionki uodparniają w 97 proc. przed tym nowym wariantem i nikt z uczestników tych badań, kto został w pełni zaszczepiony dwoma dawkami, nie umarł. To dziwny czas - z jednej strony rząd zachęca Brytyjczyków do powrotu do normalności, z drugiej dmucha na zimne.
Jak zauważają komentatorzy, przebieg luzowania obostrzeń i jego sukces w dużej mierze zależeć będzie od indywidualnych decyzji i wyborów samych Wyspiarzy, i że ta osobista odpowiedzialność szczególnie teraz wystawiona zostanie na próbę.
Od dziś Wyspiarze mogą podróżować za granicę do krajów oznaczonych kolorem zielonym - są wśród nich na przykład Portugalia i Izrael, także Nowa Zelandia i Australia, choć te dwa ostatnie kraje nie chcą na razie przyjmować u siebie Brytyjczyków, więc to luzowanie obostrzeń jest w tym przypadku zupełnie relatywne. Nie będą to też podróże zupełnie bez komplikacji - nadal konieczne będzie uzyskanie negatywnego wyniku testu na obecność koronawirusa przed powrotem do Wielkiej Brytanii i wykonanie drugiego dwa dni po wylądowaniu na Wyspach.
Europejczyków interesuje najbardziej kolor pomarańczowy, którym objęto większość krajów europejskich w tym Polskę, skąd przyjazd na Wyspy nadal wiąże się z koniecznością przejścia 10-dniowej kwarantanny i 3 wykonanych testów. Jeden przed wylotem i dwa po przylocie.
Jest jednak pewna istotna różnica dla Polaków mieszkających na Wyspach, dotychczas nie wolno było im w ogóle jeździć do Polski turystycznie pod karą 5 tys. funtów grzywny. Teraz mogą to robić, choć rząd nadal apeluje, by na razie jeszcze się powstrzymywać przed tymi podróżami.
Wiemy, że rozprzestrzenia się ona o 40-50 proc. szybciej niż odmiana brytyjska koronawirusa, którą na początku roku zdiagnozowano na południu Anglii. W jednym tylko tygodniu liczba przypadków zwiększyła się trzykrotnie do półtora tysiąca, ale nie liczba hospitalizacji. I to jest najistotniejsza zależność, którą należy brać pod uwagę. Badania przeprowadzono zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Indiach, a ich wyniki z udziałem ludzi w pełni zaszczepionych są obiecujące.
Niemniej, rząd robi wszystko, by nie dopuścić do rozrzewnienia się indyjskiego wariantu z miejsc, gdzie wystąpiły ogniska - szczególnie w środkowej Anglii. Tam prowadzone są zmasowane testy i szczepienia.
Premier Boris Johnson znalazł się jednocześnie pod obstrzałem krytyki z powodu zbyt późnego - zdaniem komentatorów - umieszczenia Indii na liście krajów oznaczonych kolorem czerwonym, skąd przyjazd na Wyspy jest niemożliwy. Zrobiono to dopiero wtedy, gdy dzienna liczba zakażeń w Indiach przekroczyła 300 tys. osób. To tego czasu na Wyspach wciąż lądowały samoloty przywożące ludzi z Subkontynentu.