Szefowie większości ugrupowań Parlamentu Europejskiego poparli decyzję Komisji Europejskiej o uruchomieniu wobec Polski art. 7.1 traktatu unijnego i skierowaniu do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawy w związku z ustawą o sądach powszechnych.
To smutny dzień dla Polaków, ale jestem zadowolony z propozycji Komisji Europejskiej, która uważa, że art. 7.1 traktatu unijnego powinien być uruchomiony - napisał na Twitterze lider grupy liberałów w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt.
Jest oczywiste, że polskie sądownictwo znajduje się pod kontrolą polityczną partii rządzącej. Należy bronić zasad liberalnej demokracji - dodał.
Pełnego poparcia dla decyzji KE w sprawie Polski udzielił też szef frakcji chadeckiej Parlamentu Europejskiego Manfred Weber. Istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia rządów prawa przez polski rząd - napisał na Twitterze. W Unii Europejskiej rządy prawa nie podlegają negocjacjom; to jedna z naszych podstawowych zasad, których musimy bronić na wszelkie sposoby - stwierdził.
Zdaniem Webera "te poważne zastrzeżenia co do praworządności w Polsce" wynikają z "obiektywnych i szczegółowych ocen prawnych, dokonanych przez niezależne organizacje takie jak Komisja Wenecka".
W imieniu chadeków Weber wyraził też "ubolewanie" z powodu tego, że polski rząd odchodzi od wspólnych wartości i wezwał polskie władze, by "zmieniły prawo" i w ten sposób uniknęły decyzji o uruchomieniu art. 7 ze strony Rady i Parlamentu Europejskiego.
W podobnym tonie wypowiedzieli się Ska Keller i Philippe Lamberts, współprzewodniczący grupy Zielonych. To najwyższy czas, by uruchomić postępowanie z tytułu art. 7 wobec Polski - oświadczyli w specjalnym komunikacie. Jesteśmy zadowoleni, że Komisja Europejska w końcu odpowiedziała na nasze wielokrotne wezwania. Instytucje europejskie zbyt długo były cierpliwe wobec polskiego rządu, rozmontowującego wymiar sprawiedliwości w kraju. Demokracja i rządy prawa w którymś w państw członkowskich nie są opcjonalne. Wszystkie państwa członkowskie zobowiązały się do przestrzegania tych fundamentalnych zasad i żaden rząd nie ma prawa ich anulować. Podjęte kroki nie są wymierzone w Polaków, lecz w rząd, który nie respektuje rozdziału władz w kraju.
Najbardziej stanowczy komunikat w sprawie środowej decyzji KE wobec Polski wydała europarlamentarna lewica, czyli Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów. W pełni popieramy decyzję Komisji Europejskiej o uruchomieniu (wobec Polski - PAP) procedury przewidzianej w art. 7 - głosi oświadczenie. Komisja jest strażnikiem traktatów i konieczne jest, by podejmowała działania, gdy w którymś z państw członkowskich widzi jasno zagrożenie dla rządów prawa. Nie jest to decyzja polityczna, ale konieczny krok, podejmowany na bazie traktatów. Zdecydowano się podjąć go po dwóch latach inicjatyw i zaproszeń wystosowywanych wobec polskiego rządu, które niestety nie spotkały się z odzewem. Komisja nie miała innego wyjścia niż uruchomić artykuł 7".
Zdaniem Gianniego Pittelli, szefa ugrupowania, jest to sytuacja "wywołana działaniami polskiego rządu". Dlatego wzywa prezydenta Andrzeja Dudę do zawetowania ustaw przyjętych w ubiegłym tygodniu przez polski Sejm i do "rozpoczęcia procesu rozwiazywania zaistniałej sytuacji". Pittella apeluje też do lidera Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego oraz premiera Mateusza Morawickiego, by zastosowali się do rekomendacji przesłanych dziś przez Komisję i "zmienili wszystkie prawa powodujące naruszenia".
Rozdział władz jest konieczny dla zapewnienia efektywnego funkcjonowania Unii Europejskiej. Musimy stawać w jego obronie, gdy staje się zagrożony. Polska stanowi istotną część Unii Europejskiej, dlatego wzywamy rząd do powrotu do stołu negocjacyjnego i ostatecznego zakończenia tego impasu - kończą swój apel socjaliści.
(mpw)