"Obawiam się, że ofiarą uniewinnienia domniemanych zleceniodawców zabójstwa generał Papały będzie prokurator generalny Seremet. Zapłaci głową, chociaż nie jest w tej sprawie winien" - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" karnista Jan Widacki. Sądowi przedstawiono dowody naciągane pod tezę. Oparto je na zeznaniach tzw. skruszonych przestępców, którzy mieli interes, by mówić to, czego od nich oczekiwano" - dodaje.
Widacki przyznaje, że nie jest zdziwiony decyzją sądu, który uniewinnił "Słowika" i Ryszarda Boguckiego, oskarżonych o podżeganie do zabicia byłego szefa policji. Sądowi
przedstawiono dowody naciągane pod tezę. Robiono okazania suflujące, kogo świadek ma wskazać. To jest karygodne. Ale, niestety, nieodosobnione - podkreśla. Zastanawia się też, jaki wyrok wydałby sąd, gdyby nie pojawiła się druga, lansowana przez łódzkich śledczych wersja zabójstwa generała.
Karnista stwierdza w rozmowie z "Wyborczą", że sprawa Papały powinna sprowokować refleksję polskiego świata prawniczego nad instytucją świadka koronnego. Daje się mu nadmierną wiarę, nie biorąc pod uwagę, jak łatwo jest tych ludzi skusić do złożenia nieprawdziwych zeznań - tłumaczy. Dodaje, że jego zdaniem na zeznaniach świadków tego rodzaju nie powinno się opierać aktu oskarżenia. Niektórzy mówią, że instytucja świadka koronnego się sprawdziła, bo na podstawie ich zeznań skazano wiele osób. A ja się pytam: ilu skazano niewinnie? - pyta.
Według Widackiego, sprawa generała Papały doprowadzi do zmian na stanowisku prokuratora generalnego. Uważam, że Seremet zapłaci głową. Chociaż nie jest w tej sprawie
winien, bo nie mógł niczego prokuratorom nakazać czy zakazać. Prokurator generalny nie ma dziś instrumentów do rządzenia prokuraturą - i to jest sytuacja patologiczna - ocenia.