Rząd Węgier ogłosił wprowadzenie w kraju stanu zagrożenia w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę. Premier Viktor Orban przekazał, że konflikt stanowi problem m.in. dla dostaw energii, w związki z czym władze potrzebują systemu szybkiego reagowania.
Kilka godzin po oficjalnym sformowaniu nowego rządu i zmianie konstytucji, Viktor Orban przedstawił pierwszą decyzję nowego rządu: ogłoszenie stanu zagrożenia w związku z wojną w Ukrainie. Ma on obowiązywać od północy.
W nagraniu opublikowanym na Facebooku Viktor Orban powiedział, że "toczy się wojna, której końca nikt nie widzi". Ta wojna jest zagrożeniem dla Węgier, zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa fizycznego oraz dla dostaw energii i bezpieczeństwa finansowego gospodarki i rodzin - mówił premier.
Lider Fideszu stwierdził, że "wojna i brukselskie sankcje" doprowadziły do problemów gospodarczych i drastycznych podwyżek cen. Świat stoi u progu kryzysu gospodarczego - mówił. Orban podkreślił, że sytuacja wymaga "natychmiastowego działania".
Jak tłumaczył, stan nadzwyczajny wprowadzony z powodu wojny, podobnie jak stan zagrożenia podczas pandemii (który kończy się 31 maja), pozwoli rządowi na "ochronę Węgier i węgierskich rodzin".
Jutro poinformuję was o naszych pierwszych decyzjach - zapowiedział.
Fidesz, który niedawno wygrał w wyborach parlamentarnych, bardzo niepokoi się o rosnące ceny energii w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę. Rząd Węgier blokuje m.in. szósty pakiet sankcji unijnych, który miał uderzyć w rosyjską ropę. Orban domaga się wydłużenia okresu przejściowego do kilku lat i sporych środków z UE.
W kraju, podobnie jak w całej Europie, rośnie inflacja. Władze Węgier, jeszcze przed wyborami, wprowadziły szereg działań mających na celu złagodzenie drożyzny. Wprowadzono maksymalne ceny na paliwa i produkty podstawowe oraz zamrożono raty kredytów. Dodatkowo przeprowadzono szereg obniżek podatków oraz podniesiono płace w budżetówce.
Portal Portfolio wskazuje, że rząd musi szybko działać, gdyż w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2022 roku deficyt budżetowy przekroczył już 83 proc. rocznego planu. Władze najprawdopodobniej zakładały, że po wręczeniu "kiełbasy wyborczej" wydatki w drugiej połowie roku będą niższe. Kryzys energetyczny, wojna oraz rosnące rentowności obligacji zwiększyły jednak presję na budżet i konieczne są zmiany. Stan wyjątkowy w tym pomoże, gdyż umożliwi podejmowanie decyzji przy pomocy dekretów.