Węgierski rząd zwróci się do parlamentu o przedłużenie stanu wyjątkowego w regionie, który dwa tygodnie temu został skażony czerwonym szlamem z pękniętego zbiornika fabryki aluminium. W piątek wydano zgodę na powrót mieszkańców do zalanych wiosek, a fabryka wznowiła produkcję. Tymczasem austriaccy specjaliści, którzy zbadali wał zbiornika, z którego wciekł szlam, ostrzegają, że ma on poważne uszkodzenia.
Rząd zaproponował parlamentowi przedłużenie stanu wyjątkowego w komitatach: Veszprem, Gyor-Moson-Sopron i Vas z powodu następstw zalania czerwonym szlamem - powiedział szef służb ratownictwa cywilnego Gyoergy Bakondi po posiedzeniu Rady Ministrów w Budapeszcie.
Podkreślił jednocześnie, że ekipa unijnych ekspertów była "usatysfakcjonowana" pracami ratunkowymi władz węgierskich i że raport w tej sprawie zostanie upubliczniony.
Jednak pięciu austriackich ekspertów wojskowych, którzy badali zbiornik - przyczynę katastrofy - wykryli poważne problemy w konstrukcji - ujawnił w sobotę rzecznik Ministerstwa Obrony Austrii. Zbiornik jest stary i był regularnie przepełniany, toteż niezbędne jest jego odnowienie - powiedział rzecznik agencji APA.
Do Kolontaru - wsi, która została zalana trującym czerwonym szlamem - wracają kolejni mieszkańcy. Do sobotniego popołudnia wróciło 500 osób z 800 ewakuowanych 9 października.