"Już od grudnia w różnych sytuacjach pojawiało się nazwisko Jacka Saryusz-Wolskiego" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Witold Waszczykowski. Szef polskiej dyplomacji odniósł się w ten sposób do kandydatury polityka na stanowisko przewodniczącego Rady Europy. "Gdybyście chcieli zamienić Donalda Tuska na innego polskiego kandydata, zgłosilibyście kogoś, kto ma podobne znaczenie, podobny ciężar gatunkowy, choćby z tego powodu, że pełnił odpowiednią funkcję. Na przykład zgłosilibyście Beatę Szydło" - mówiłł podczas rozmowy jej gospodarz Robert Mazurek. "Nigdzie nie jest napisane, że przewodniczącym Rady Europejskiej ma być premier lub prezydent" - podkreślił Waszczykowski. Jak wyjaśnił, nikogo nie zgłoszono jako kandydata na stanowisko przewodniczącego Rady Europy poza Jackiem Saryusz-Wolskim. "To nie jest przedłużenie kadencji, to jest druga kadencja. My na drugą kadencję proponujemy innego kandydata. Donald Tusk nie jest nigdzie zaproponowany jako oficjalny kandydat". Waszczykowski podkreślił także, że jego zdaniem Saryusz-Wolski ma szansę zostać szefem RE. "Celem numer jeden polskiego rządu jest doprowadzenie do tego, aby Polak w dalszym ciągu był na tym stanowisku" - dodał szef MSZ.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Robert Mazurek, RMF FM: Panie ministrze, na stole mam list pani premier do szefów państw, ale zanim porozmawiamy o tym liście, to proszę powiedzieć, kiedy odwoła pan ambasadora Polski w Niemczech?
Witold Waszczykowski: Jeśli dostanę wiarygodne informacje, poświadczone przez IPN, a najlepiej Sąd Lustracyjny, że dokonał jakiegoś czynu, który nie kwalifikuje go, by był w dalszym ciągu ambasadorem.
Panie ministrze, jest teczka, jest nie tylko zobowiązanie do współpracy i pseudonim TW "Wolfgang", ale jest i donos. No i przede wszystkim jest jakaś potężna kompromitacja. No i co?
MSZ nie jest instytucją lustrującą. Musimy dostać sygnał od właściwej instytucji, która potwierdzi tę informację i wtedy będziemy reagować.
W maju zeszłego roku Cezary Gmyz w "Do Rzeczy" opisał historię TW "Wolfganga". Wszyscy wszystko wiedzieli. I co? W lipcu Andrzej Przyłębski został ambasadorem Polski w Niemczech.
Jeszcze raz mogę tylko powiedzieć to, co powiedziałem na początku: nie jesteśmy instytucją lustrującą.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Ale przecież wiedzieliście o tym. Nie czytacie gazet?
Mieliśmy informację, że jest sygnatura akt, natomiast dostępu do takich akt nie mieliśmy.
To jeśli mieliście informację, że jest sygnatura akt i jeśli przeczytaliście o tym, że jest jakaś historia...
To wysyłamy dokumenty do instytucji sprawdzającej, jaką jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, aby dała nam poświadczenie i ABW taki certyfikat nam przekazała. Ambasador Przyłębski dostał dopuszczenie do tajemnicy państwowej i tyle.
Panie ministrze, pan teraz chce zmienić ustawę o służbie zagranicznej, także po to, by dyplomatów, którzy mają problemy lustracyjne, można było szybciej zwalniać. Tu jest taka historia i co?
No ale na razie nie ma tej ustawy.
A pan poczuwa się do odpowiedzialności, że człowiek, który był tajnym współpracownikiem SB, na co wszystko wskazuje...
No to jeśli wszystko będzie wskazywało, to wtedy będziemy reagować.
Na razie pan nie ma zamiaru odwołać ambasadora Przyłębskiego?
Na razie nie mam formalnych podstaw.
Formalnych nie ma, ale czy nie ma czegoś takiego, że wy zawsze mówiliście, że to jest niesłychanie ważne, żeby ambasadorowie, ważni urzędnicy byli poza podejrzeniami?
Rzeczywiście mówiliśmy i tak byśmy chcieli to zrobić dzisiaj...
I nie zrobiliście.
Dzisiaj można powiedzieć, że wiele leży w rękach samego ambasadora.
Tygodnik "wSieci" napisał, że złożył pan wniosek o odwołanie Konrada Szymańskiego z funkcji wiceministra.
To nie prawda.
A ja wiem, że to prawda.
Nie, nieprawda, ale przecież...
Pan złożył ten wniosek i go wycofał.
Nie, nie było takiego wniosku. Nie było ani wniosku, ani wycofania.
Dobrze panie ministrze, w takim razie zostaniemy przy swoich zdaniach. Rozumiem, że pan musi tak mówić.
Nie, nie muszę tak mówić, ale jest to prawda.
To porozmawiajmy teraz o tym, co dzisiaj przyniósł dzień, czyli o liście pani premier. Pani premier pisze do szefów rządów, że Donald Tusk wielokrotnie przekroczył swój europejski mandat, wspierał próbę obalenia rządu metodami pozaparlamentarnymi, w brutalny sposób złamał zasady neutralności politycznej, nie wykazał bezstronności i tak dalej.
I to prawda oczywiście. Mamy wiele zarzutów wobec Donalda Tuska. Tutaj te cytaty, które pan przed chwilą przedstawił dotyczą jego zachowania m.in. w grudniu ubiegłego roku, kiedy pojawił się w Polsce i kiedy przyłączył się ideowo do tej próby puczu, jaka miała w miejsce w grudniu. Wielokrotnie również w innych wydarzeniach zachowywał się stronniczo. Poza tym zarzucamy mu, iż w czasie jego kadencji miały miejsce dwa wielkie kryzysy europejskie. To jest Brexit, który zaczynał się i on nie reagował jako urzędnik wysokiego szczebla Unii Europejskiej. Powinien włączyć się w kampanię ratowania wizerunku Unii Europejskiej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przepraszam, to tylko Polska się...
Po drugie za jego czasu miała też miejsce fala uchodźców, imigrantów.
Ale umówmy się, że falę uchodźców spowodowały ruchy Niemiec a nie Donald Tusk.
Mógł reagować, również nie przyłączając się do tej części elit również niemieckich, które domagały się aby ta fala emigrantów, głównie nielegalnych, która dotarła do Europy a potem przekraczała granice, została rozparcelowana po całej Europie. My byliśmy temu przeciwni.
Nawet państwa w których ci imigranci są w tej chwili w największej ilości: Hiszpania, Włochy, nawet oni nie chcą innego kandydata niż Donald Tusk.
A skąd pan wie?
Bo nie zgłosili nikogo innego.
Nikogo nie zgłoszono po prostu poza naszym kandydatem, którym jest Jacek Saryusz-Wolski. Został zgłoszony notą dyplomatyczną w ubiegłą sobotę do prezydencji maltańskiej i jest jedynym zgłoszonym oficjalnie w tej chwili kandydatem. Ostatnich kilka dni przesiedziałem w Brukseli, uczestniczyłem w dwóch radach ministerialnych: radzie do spraw zagranicznych i radzie do spaw ogólnych i na żadnej z tych rad ministrowie spraw zagranicznych innych krajów UE nie zgłosili żadnego innego kandydata.
To nie są normalne wybory, tylko przedłużenie kadencji.
Nie, nie, nie. To jest normalnie druga kadencja. To nie jest przedłużenie kadencji. To jest druga kadencja. W związku z tym na drugą kadencję my proponujemy innego kandydata i Donald Tusk nie jest nigdzie zaproponowany jako oficjalny kandydat.
Panie ministrze, pan doskonale wie, tak jak my wszyscy, że Jacek Saryusz-Wolski przy wszystkich swoich zaletach nie ma żadnych szans, by zostać przewodniczącym Rady Europejskiej.
To pan to wie. To pan to wie. Ja tego nie wiem. Ja uważam, że ma szanse.
Nie chciałbym wierzyć, że polski minister spraw zagranicznych wie mniej niż...
... ja uważam, że ma szanse. Również ten list, który teraz jest wysyłany do przywódców państw pokazuje...
... Angela Merkel przeczyta list i pomyśli: kurczę, rzeczywiście mają rację, poprzemy Saryusz-Wolskiego.
Dzisiaj będziemy rozmawiać na ten temat z ministrem spraw zagranicznych Niemiec.
Tak wiem, przyjeżdża po południu.
A obie panie, pani premier Szydło i pani Angela Merkel jutro rano będą rozmawiały w Brukseli również na ten temat i będziemy próbowali przekonać panią Merkel.
Panie ministrze, to niech pan powie wprost: celem numer jeden polskiej dyplomacji i polskiego rządu jest utracenie kandydatury Donalda Tuska. Spełniamy w ten sposób polecenie rady politycznej PiS.
Celem numer jeden jest doprowadzenie do tego, aby Polak w dalszym ciągu był na tym stanowisku i mamy tego kandydata, polskiego kandydata. My nie proponujemy tu żadnego przewrotu kopernikańskiego. Zaplanowaliśmy kandydata po pierwsze polskiego, po drugie wywodzącego się z tego samego środowiska politycznego w kraju z jakiego wywodził się Donald Tusk i również wywodził się z tego samego środowiska politycznego za granicą, czyli z partii chadeckiej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Ale gdybyście chcieli naprawdę zamienić Tuska na innego polskiego kandydata, zgłosilibyście kogoś, kto ma podobne znaczenie, podobny ciężar gatunkowy. Choćby z tego powodu, że pełnił odpowiednią funkcję. Na przykład zgłosilibyście Beatę Szydło.
Nie ma takiego powodu. Nigdzie nie jest zapisane w dokumentach UE, że przewodniczącym Rady Europejskiej ma być premier czy prezydent.
Ja rozumiem, że Jarosław Kaczyński osobiście i PiS jako partia nie znoszą Donalda Tuska, ale naprawdę, czy polski interes zależy od tego, że jedna partia nie lubi drugiej partii?
Nie, polski interes nie był realizowany przez Donalda Tuska. I na tym polega problem. Nie jest prawdą, że urzędnicy narodowi idący do biurokracji unijnej, stają się nagle kosmopolitami i nie realizują interesu narodowego własnych państw. Proszę zobaczyć urzędników wysokiego szczebla w tych instytucjach. Jak oni ciągną przede wszystkim ludzi z własnych krajów na stanowiska do tych instytucji. Jak zabiegają, również o to, żeby były realizowane własnych państw członkowskich. Unia Europejska - podkreślam wielokrotnie - nie jest klubem altruistów. Jest to instytucja wymyślona po to, żeby służyła interesom państw narodowych. Jeśli dzisiaj państwo narodowe, członkowskie, Polska, ma swój interes, żeby w tej instytucji był przedstawicielem Polak, taki Polak, którego proponujemy teraz, to instytucja powinna reagować...
Ale nie mamy szansy na to, żeby tego Polaka przeforsować.
...na interes państwa narodowego, państwa członkowskiego.
Czy naprawdę pan nie widzi, że my się w ten sposób wystawiamy na śmieszność? Bo głupio jest po prostu przegrać w ten sposób.
Nie widzę żadnej śmieszności w tym, że państwo członkowskie próbuje realizować swój interes, bezpieczeństwo, interes narodowy.
Jeżeli wiemy dobrze, że to jest nasz interes, to powinniśmy to wiedzieć pół roku temu i powinniśmy przez pół roku prowadzić taką kampanii, a nie przez tydzień.
Poprzedni kandydat, który był na tym stanowisku, nie realizował tego interesu. Myśmy sygnalizowali tę kwestię już od grudnia. Już od grudnia pojawiało się w różnych sytuacjach nazwisko Jacka Saryusz-Wolskiego.
Robert Mazurek pytał też swojego gościa o zagrożenie tzw. unią dwóch prędkości. „To jest recepta na koniec Unii Europejskiej. Kto dzisiaj rozwala Unię Europejską? Nie Polska. Opozycja zarzuca, że to Polska chce wyprowadzić, że rząd chce wyprowadzić ten czy inny kraj z Unii Europejskiej. Nie. Okazuje się, że to państwa Europy Zachodniej próbują w tej chwili rozmontować UE, przez tworzenie dodatkowych formatów, prędkości” – przekonywał polityk PiS. Waszczykowski nie chce też wejścia Polski do strefy euro. „Wejdźmy i zabijmy sobie gospodarkę, tak? Strefa euro dzisiaj nie jest dla nas niedostępna z jakiegoś powodu ideologicznego, doktrynalnego. Po prostu jest to kalkulacja ekonomiczna. Proszę zaprosić tutaj każdego ekonomistę, (…) również na przykład byłego premiera Marka Belkę i zapytać, czy Polskę stać dziś na wejście do strefy euro” – mówił Waszczykowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video