Związki Donalda Tuska ze sprawą Amber Gold są oczywiste - powiedziała szefowa komisji śledczej ws. Amber Gold Małgorzata Wassermann (PiS). Zaznaczyła, że Tusk jako premier odpowiadał za pracę urzędników m.in. w Komisji Nadzoru Finansowego.
Wassermann była pytana we wtorek w TVP Info, co sądzi o głosach, że komisja śledcza, którą ona kieruje, jest po to, by "zapolować na Donalda Tuska, żeby udowodnić jego winę, jego związek z tą sprawą".
Związki Donalda Tuska z tą sprawą są oczywiste. Po pierwsze był premierem, a co za tym idzie był szefem państwa polskiego, czyli odpowiadał m.in. za urzędników, których opinia publiczna może oglądać na posiedzeniach komisji śledczej - podkreśliła posłanka.
Odniosła się do wtorkowego przesłuchania przez komisję urzędników Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Dzisiaj świadek mówił o tym, że o Amber Gold rozmawiali niemalże codziennie, bo on przekazywał informacje, prasówkę, nie trzeba było specjalnie szefa o tym informować. On miał na myśli, jakżeśmy dopytywali, jednego, drugiego szefa, jak i zastępcę - mówiła Wassermann.
Według niej szef KNF to osoba, która "nie ma trudności w tym, żeby porozmawiać z premierem, jeżeli jest bardzo ważna sprawa". Tym bardziej - podkreśliła - "że z ustawy wynika, że premier jest zwierzchnikiem, bezpośrednim przełożonym zarówno KNF jak i UOKiK".
W związku z powyższym, nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego żaden z tych organów po prostu nie poprosił pan premiera o spotkanie, nie powiedział: "Panie premierze w państwie polskim rośnie potężna piramida i to jest nie tylko ogromny problem tych pojedynczych osób, które wpłacają pieniądze i mogą je stracić" - podkreśliła Wassermann.
Przecież w KNF wyraźnie się mówi na pewnym etapie o tym, że jeżeli ta firma (Amber Gold) upadnie, to może dojść do zachwiania rynku finansowego i może dojść do utraty reputacji przez szereg banków, które współpracują z KNF, a to już będzie naprawdę odczuwalne w skutkach - dodała posłanka.
Według niej "jest pytanie, co spowodowało, że nikt nie zdecydował się na to, aby się tą wiedzą podzielić". Co spowodowało, że ABW sama od siebie - abstrahując od tego, ile podmiotów ją powinno zawiadomić - ale sama od siebie w żaden sposób nie zadziała. A może zadziałała, tylko jeszcze tego nie odkryliśmy, i pytanie z kim się podzieliła swoją wiedzą - podkreśliła Wassermann.
Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała we wtorek zastępcę dyrektora Departamentu Prawnego UKNF Marcin Pachucki oraz byłego rzecznika oraz dyrektora departamentu komunikacji społecznej Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego Łukasza Dajnowicza.
Pachucki mówił, że Urząd Komisji Nadzoru Finansowego zrobił wszystko, co mógł zrobić w sprawie Amber Gold, aby zminimalizować liczbę pokrzywdzonych osób. Dajnowicz zapewniał, że po otrzymaniu sygnału z mediów, w KNF przeanalizowano publiczne dane dot. Amber Gold i zdecydowano o wpisaniu spółki na listę ostrzeżeń.
(az)