Kandydat na prezydenta Krakowa Łukasz Gibała chce przekonać do siebie elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Zapowiada jednak, że nie zamierza współpracować z prominentnymi politykami tej partii. Słowa radnego do serca wzięła sobie Małgorzata Wasserman. Posłanka PiS oświadczyła, że "nie wyobraża sobie, aby mogła oddać swój głos na Łukasza Gibałę".
Gibałę jako kandydata niezależnego, pytano o relacje z Prawem i Sprawiedliwością w czasie debaty kandydatów na prezydenta Krakowa. Wówczas Łukasz Gibała stwierdził, że ocenia krytycznie 8 lat rządów Zjednoczonej Prawicy i choć rozumie, że dla PiS jest "mniejszym złem", to nie zamierza poparcia politycznego partii Jarosława Kaczyńskiego przyjmować. Ale - zaznaczył - nie zamierza go również odrzucać.
Ja po prostu rozmawiam bezpośrednio z wyborcami PiS-u. Ich przekonuję, że lepiej, żeby w Krakowie był prezydent niezależny, niż prezydent z Platformy - stwierdził kandydat niezależny.
Ale lokalne struktury PiS w Krakowie nieoczekiwanie poparły Łukasza Gibałę. Oczywiście nie wprost. Politycy Prawa i Sprawiedliwości po prostu zaapelowali by na drugą turę wyborów iść i by nie głosować w niej na kontrkandydata Gibały - Aleksandra Miszalskiego.
"Nie mogłabym poprzeć człowieka, który w sposób haniebny manifestował wielokrotnie pogardę dla ludzi mających konserwatywne, prawicowe poglądy" - napisała w oświadczeniu na Facebooku Małgorzata Wasserman.
Posłanka PiS udziela niezwykle ostrej wypowiedzi. Nazywa Łukasza Gibałę kandydatem bez "wiarygodnej wizji rozwoju" dla Krakowa i składającym "puste deklaracje". Według Wasserman, Gibała to człowiek, który swój pomysł na zarządzanie miastem opiera na "kwestionowaniu wszystkiego wokół". Posłanka wytyka niezależnemu kandydatowi także fakt, że był członkiem Ruchu Palikota, który to polityk "ostentacyjnie wyrażał pogardę dla ofiar z 10 kwietnia 2010 roku".
Małgorzata Wasserman tłumaczy, że do poglądów i Miszalskiego i Gibały jest jej "bardzo daleko". Dodaje jednak, że "nie wyobraża sobie, aby mogła oddać swój głos na Łukasza Gibałę". Dodaje jednak, że wyborcy w Krakowie staną przed wyborem, którego "należy dokonać". Czyżby Małgorzata Wasserman nie wprost poparła właśnie Aleksandra Miszalskiego z Koalicji Obywatelskiej?