Zima dopiero się zaczyna, a pieniędzy na odśnieżanie już brakuje. Tak jest w Łodzi. Kończą się także pieniądze w Gdańsku. A w Sosnowcu zabrakło już soli. W Poznaniu i Olsztynie nie ma już natomiast miejsca na składowanie śniegu.
Już 5 mln zł zabrakło w Łodzi na tegoroczne odśnieżanie. Pieniądze trzeba było "pożyczyć" z przyszłorocznego budżetu, więc na zimowe i letnie utrzymanie dróg w mieście w 2011 r. zostaje zaledwie 40 mln zł.
Od końca listopada na odśnieżanie wydano ponad 20 mln zł plus 2 mln za wywożenie śniegu z miasta. Po przeliczeniu okazuje się, że każdy łodzianin teoretycznie zapłacił za zimę prawie 30 zł.
W Łodzi na 13 rejonów odśnieżania 5 obszarów nadal nie ma firm usuwających śnieg. Odśnieżają je po sąsiedzku przedsiębiorstwa, które wygrały przetargi.
W Olsztynie nie kończą się wprawdzie pieniądze, choć prawdopodobnie i ich nie wystarczy do samego końca zimy, ale miejsce do zwożenia śniegu zbieranego z ulic, chodników, dachów czy parkingów. Tylko podczas pierwszej doby zwożenia uzbierano około 150 ton śniegu, a do tej pory zwieziono już około pół tysiąca ton.
Wcześniej cały śnieg jeździł na teren dawnej oczyszczalni ścieków, ale tam po pierwsze zrobiło się ciasno, po drugie ze względu na remonty okolicznych ulic problematyczny stał się nawet dojazd na miejsce. Trzeba było wyznaczyć dodatkowe punkty zwożenia śniegu. Jest ich 6, więc przestrzeni nie powinno już zabraknąć.
Jest jednak jedno obostrzenie. Nie może na nie trafić śnieg zbierany z ulic, zawierający sól drogową. Nie są przystosowane do tego, żeby bezpiecznie ta sól mogła wsiąkać w podłoże przy roztapianiu tego śniegu. To nie są miejsca utwardzone - tłumaczy Zdzisław Zdanowski z wydziału środowiska olsztyńskiego urzędu miasta. Taki śnieg nadal może jeździć tylko na teren dawnej oczyszczalni ścieków. Dla niego miejsca powinno tam wystarczyć.
Z kolei na Śląsku i w Zagłębiu najbardziej poszukiwana jest teraz sól. W Sosnowcu jednego dnia nawet jej zabrakło. Planowano tam przez całą zimę zużyć prawie 4 tys. ton soli, ale tylko przez ostatnie 3 tygodnie wykorzystano prawie połowę tego, co miało wystarczyć aż do wiosny. W Katowicach na początku listopada soli mieli prawie 4,5 tys. ton. Nie brakuje jej teraz, ale zostało już tylko 650 ton. W Rudzie Śląskiej mają jeszcze ponad tysiąc ton soli zapasu, ale prawie 1,5 tys. ton już wykorzystano.
Według wyliczeń naszego reportera każdego miesiąca Katowice wydają na odśnieżanie miasta około miliona złotych. Rudę Śląską obecna akcja zimowa kosztowała ponad 700 tys. zł. Dąbrowa Górnicza tylko w listopadzie wydała ponad 1,1 mln zł.
Poznań wydał na tegoroczną zimę 8 z 30 przeznaczonych na to mln złotych. Na razie problemem nie są pieniądze, a składowanie śniegu. A konkretnie jedno nielegalne składowisko. Tuż przy ulicy Zawady hałdy leżą pod linią wysokiego napięcia. Śnieżnym hałdom brakuje jeszcze kilku metrów, by dotknąć sieci, ale energetycy nie czekają i ostrzegają w liście Zarząd Dróg Miejskich. Rok temu można było zwozić tu biały puch. W tym roku nie wolno, ale przyzwyczajenie poznaniaków pozostało.
Była tu nawet biało-czerwona taśma grodząca teren, ale zasypano ją. To już nie jest teren ZDM-u, ale zarząd powiadomił o nielegalnym składowisku Straż Miejską. Kto by pomyślał, że oprócz nielegalnych wysypisk śmieci mogą istnieć nielegalne wysypiska śniegu.
W Trójmieście na walkę ze śniegiem wydano ponad 5 mln zł. Władze miast już myślą skąd wziąć pieniądze na odśnieżanie w styczniu.
W ciągu jednego dnia Gdańsk wydaje na walkę ze śniegiem 300 tys., Gdynia 200 a Sopot 30 tys. zł. Razem wychodzi ponad pół miliona złotych. W Gdańsku pieniądze już się kończą i trzeba będzie robić tzw. przesunięcia w budżecie. Oznacza to, że na wiosnę naprawionych zostanie mniej ulic. Podobna sytuacja jest w Gdyni.
Warszawa wydała już jedną trzecią zimowego budżetu na usuwanie skutków tegorocznej zimy. Odśnieżanie ulic kosztowało do dziś stolicę 27 mln zł. Najdroższe jest odśnieżanie i posypywanie ulic chlorkiem sodu i chlorkiem wapnia. Każdy przejazd pługosolarki to jak się okazuje nawet nie setki a tysiące złotych. Przelicznik, który stosujemy, dotyczy utrzymania kilometra jezdni ulicy i to jest średnio 350 zł - mówi Iwona Fryczyńska z Zarządu Oczyszczania Miasta. Ta kwota odnosi się do każdego kilometra pojedynczego pasa jezdni.
ZOM odpowiada za odśnieżanie jednej trzeciej stołecznych ulic. Dlatego Fryczyńska przyznaje, że tak drogiego początku zimy jeszcze w historii Warszawy nie było. Pracuję w zarządzie kilkanaście lat i do tej pory nie było takiego czwartego kwartału, w którym taką ilość pieniędzy wydalibyśmy, w którym byłoby aż tyle działań i w którym tak szybko znikałyby pieniądze z naszego konta - podkreśla.
Warszawa na walkę z zimą ma odłożone blisko 100 mln zł. Gdyby zima dalej atakowała równie mocno i ta suma może nie wystarczyć. Wtedy Zarząd Oczyszczania Miasta może poprosić prezydent stolicy o uruchomienie rezerwy budżetowej.