Minęły prawie cztery miesiące od buntu Grupy Wagnera, a w sprawie wciąż pojawiają się nowe fakty. Francuska agencja AFP przekazała, powołując się na źródło w europejskich służbach bezpieczeństwa, że na miesiąc przed rebelią wagnerowcy zamówili od chińskiej firmy zdjęcia satelitarne terytorium Rosji od granicy z Ukrainą aż po Moskwę.
Agencja AFP pisze, że w listopadzie 2022 roku chińska firma Beijing Yunze Technology sprzedała spółce Nika-Frut dwa satelity obserwacyjne wysokiej rozdzielczości należące do chińskiego koncernu kosmicznego Chang Guang Satellite Technology (CGST). Co ciekawe, spółka Nika-Frut należała do Jewgienija Prigożyna, ówczesnego szefa Grupy Wagnera.
Zgodnie z umową, koszt satelitów i powiązanych usług wyniósł 235 mln juanów (ok. 30 mln dolarów). Kontrakt przewidywał również dostarczanie na żądanie obrazów z innych satelitów CGST, co - jak zauważa AFP - pozwoliło Grupie Wagnera uzyskać zdjęcia satelitarne terytorium zarówno Ukrainy, jak i obszarów Afryki, gdzie działali wagnerowcy, w tym Libii, Sudanu, Republiki Środkowoafrykańskiej i Mali.
Anonimowe źródło jednej z europejskich służb bezpieczeństwa twierdzi, cytowane przez AFP, że pod koniec maja 2023 roku - na miesiąc przed rebelią najemników Prigożyna - Grupa Wagnera zamówiła zdjęcia satelitarne terytorium Rosji od granicy z Ukrainą aż po Moskwę.
Według anonimowego rozmówcy, wagnerowcom zależało głównie na zdjęciach satelitarnych siedziby Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem (to tam znajduje się centrum dowodzenia "specjalną operacją wojskową", jak Rosjanie określają inwazję na Ukrainę - przyp. red.), innych miejsc o znaczeniu militarnym, miast położonych na drodze do Moskwy, a także Groznego, stolicy Czeczenii.
Co ważne, w umowie - jak twierdzi AFP - nie ma wzmianki o dostarczaniu zdjęć terytorium Rosji. Agencja nie jest w stanie niezależnie potwierdzić doniesień swojego informatora.
Z danych z otwartych źródeł, na które powołuje się AFP, wynika, że Nika-Frut zajmowała się hurtowym handlem artykułami spożywczymi. W 2019 roku spółka wysłała do Republiki Środkowoafrykańskiej kilka zamówień dla powiązanej z Prigożynem Lobaye Invest. Od lutego 2022 roku firma jest objęta sankcjami Unii Europejskiej.
W maju 2023 roku szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn ogłosił zdobycie Bachmutu w obwodzie donieckim, o które walki toczyły się od 1 sierpnia 2022 roku. Przywódca wagnerowców wielokrotnie podkreślał, że to jego ludzie zajęli miasto.
24 czerwca doszło do buntu Grupy Wagnera, co miało być efektem napięć pomiędzy rosyjskim resortem obrony a przywódcą najemników Jewgienijem Prigożynem. Domagał się on "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia ministra obrony Siergieja Szojgu.
Wagnerowcy najpierw zajęli Rostów nad Donem, w tym siedzibę Południowego Okręgu Wojskowego, a następnie ruszyli w kolumnie pancernej w kierunku Moskwy. Najemnicy, którzy dotarli do obwodu lipieckiego, mieli znajdować się 200 km od stolicy Rosji.
Bunt zakończył się po negocjacjach przywódcy wagnerowców z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. Szef Grupy Wagnera zgodził się ustąpić ("w celu uniknięcia rozlewu krwi") i wieczorem rozkazał najemnikom, by zaczęli się wycofywać z terytorium Rosji. Na mocy porozumienia najemnicy, którzy zdecydowali się pozostać w Grupie Wagnera, mogli wyjechać na Białoruś.
Jak informowały pod koniec lipca ukraińska straż graniczna i brytyjskie ministerstwo obrony, do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło do tamtego czasu co najmniej kilka tysięcy rosyjskich najemników. Później pojawiły się doniesienia, że część z nich wyjechała do krajów Afryki. Niewielka grupa pozostała na Białorusi, by szkolić jednostki specjalne tamtejszego MSW, a jeszcze inni wagnerowcy zgodzili się na służbę w rosyjskiej armii i powrót na front na Ukrainie.
23 sierpnia Prigożyn, a także inni przedstawiciele kierownictwa wagnerowców, m.in. Dmitrij Utkin, zginęli w katastrofie lotniczej w obwodzie twerskim. W ocenie większości analityków, ich śmierć była zemstą Kremla za czerwcowy bunt i "marsz na Moskwę".