Dowództwo izraelskiej armii odpowiedzialne za obronę cywilną podniosło stopień zagrożenia dla Tel Awiwu i północy kraju. W mieście odwołano imprezy rozrywkowe, zamknięto plaże i obiekty kultury, a także otwarto 240 publicznych schronów.
W razie potrzeby jako schrony będą też mogły zostać wykorzystane dziesiątki parkingów podziemnych - zaznaczyły władze Tel Awiwu.
Według wytycznych obrony cywilnej na terenach o wyższym poziomie zagrożenia mogą nadal funkcjonować szkoły czy miejsca pracy - pod warunkiem, że znajdują się tam schrony, do których można dostać się w określonym dla danego terenu czasie. W przypadku Tel Awiwu wynosi on półtorej minuty, dla Hajfy minutę, dla Akki - 30 sekund.
Na bardziej zagrożonych terenach obowiązuje też ograniczenie zgromadzeń. W spotkaniach na zewnątrz nie może uczestniczyć więcej niż 30 osób, a w tych organizowanych w zamkniętych pomieszczeniach limit wynosi 300 osób.
Izraelskie wojsko przeprowadziło w niedzielę nad ranem wyprzedzający atak na libański Hezbollah, po wykryciu, że to ugrupowanie przygotowuje uderzenie na północ kraju. Krótko po tym Hezbollah ostrzelał północ Izraela. Grupa ogłosiła, że zaatakowała ponad 320 rakietami, natomiast izraelska armia przekazała, że nad kraj nadleciało około 210 pocisków. Nie ma doniesień o ofiarach po stronie izraelskiej. W Libanie zginęły trzy osoby - poinformowało ministerstwo zdrowia.
Hezbollah ogłosił, że atak był "pierwszą fazą" odpowiedzi na zabicie przez Izrael blisko miesiąc temu wojskowego przywódcy tej organizacji Fuada Szukra. Wspierający Hezbollah Iran także zapowiedział odwet na Izraelu za inny atak, w którym w Teheranie zginął przywódca Hamasu Ismail Hanije.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest najbardziej napięta od miesięcy. Rosną obawy, że napędzająca się wymiana ciosów może doprowadzić nawet do regionalnej wojny.
Rząd w Jerozolimie ostrzegł Hezbollah, że jeżeli ten zaatakuje Tel Awiw, spotka się to z "ostrą odpowiedzią" Izraela wymierzoną w Bejrut - podała w sobotę stacja Kanał 12.