Śmiertelny wypadek w Tatrach - w rejonie Orlej Perci zginął 64-letni turysta. Mężczyzna leżał kilkanaście metrów poniżej grani. Przyczyną jego śmierci mogło być zasłabnięcie.
Ratownicy TOPR dostali zgłoszenie od członków węgierskiej wycieczki, że w górnej części Żlebu Kulczyńskiego leży nieprzytomny kierowca. Na miejsce przyleciało śmigłowcem 3 ratowników, w tym Maciej Latasz. Na miejscu rzeczywiście był mężczyzna. Prawdopodobnie zsunął się tam kilka metrów, z grani - potwierdził.
Turysta był nieprzytomny i nie oddychał. Niestety mimo trwającej blisko pół godziny akcji ratowniczej, nie udało się go uratować. Ciało mężczyzny przetransportowano już do Zakopanego.
W sobotę w Tatrach panowały dobre warunki turystyczne. Ratownicy górscy przypominają jednak, że podczas upałów w górach należy mieć nakrycie głowy i pić dużo wody.
To nie pierwszy tragiczny wypadek w Tatrach w ostatnich dniach. Tydzień temu 33-letni turysta z Warszawy spadł ze Zamarłej Turni, która jest częścią jednego z najtrudniejszych szlaków w polskich Tatach - Orlej Perci. Mężczyzna zginął na miejscu.
Na Orlej Perci dochodzi do największej liczby śmiertelnych wypadków. Ze statystyk TOPR wynika, że od początku powstania tego szlaku w 1906 roku, zginęło na nim już ponad 100 osób. Od początku letniego sezonu turystycznego cztery osoby: 47-latek z Warszawy i 54-letnia turystka ze Szczecina i 31-letni turysta z Rosji. W sobotę do tej tragicznej statystyki dołączył 33-letni warszawiak.