Tysiące dokumentów opisujących detale pracy rosyjskiej machiny wojennej pozostawili Rosjanie wycofujący się we wrześniu z miasta Bałaklija. Z raportu agencji Reutera wynika, że znalezione pisma ukazują niesprawność, wyczerpanie i niskie morale rosyjskich żołnierzy.
Reuters zbadał porzucone dokumenty, które "rzuciły nowe światło na wydarzenia prowadzące do jednej z najboleśniejszych porażek Putina: chaotycznego wycofania się Rosji we wrześniu z północnego wschodu Ukrainy".
W pozostawionym w byłej rosyjskiej bazie w Bałakliji 91-stronicowym dzienniku anonimowego oficera znalazły się między innymi współrzędne rosyjskich jednostek wywiadu, zapiski rozmów telefonicznych z dowództwem, szczegóły potyczek, dane zabitych żołnierzy i zniszczonego sprzętu oraz wpisy dotyczące problemów z morale i dyscypliną.
W tygodniach poprzedzających klęskę siły rosyjskie zmagały się z inwigilacją i wojną elektroniczną - wynika ze zgromadzonych dokumentów. Rosjanie używali dronów, którymi sterowali słabo wyszkoleni żołnierze. Ich sprzęt do zagłuszania ukraińskiej komunikacji był często niesprawny. Zdaniem agencji z końcem sierpnia Rosjanie byli wyczerpani, otoczeni śmiercią, dotknięci dezercją i stresem bojowym.
Dokumenty ukazują także rosnącą skuteczność ukraińskich sił i pokazują, w jaką stronę może potoczyć się trwająca już osiem miesięcy wojna - oceniła agencja Reutera, dodając, że Rosja znajduje się pod silną presją na froncie południowym u wybrzeża Morza Czarnego.
Z końcem czerwca Rosjanie byli przekonani, że ukraińskie wojsko przygotowywało się do kontrofensywy, aby "przejąć kontrolę nad Bałakliją". Z przechwyconych przez Rosjan rozmów wynikało, że atak był nieunikniony. Niektóre z nich były prowadzone przez komórki zarejestrowane w Estonii, Wielkiej Brytanii, Holandii czy Stanach Zjednoczonych. Rosyjscy oficerowie stwierdzili, że telefony były w posiadaniu najemników lub zagranicznych szkoleniowców pomagających ukraińskiej armii.
Na kilka tygodni przed wycofaniem się rosyjskie siły zgromadzone wokół Bałakliji zostały ostrzelane przez wyrzutnie rakietowe HIMARS, niedawno dostarczone Ukrainie przez Stany Zjednoczone. Pociski precyzyjne wielokrotnie trafiały w stanowiska dowodzenia.
Ostatnie, niedatowane wpisy w dzienniku anonimowego oficera "mają refleksyjny charakter" - skomentował Reuters. Na jednej ze stron autor zdaje się wyobrażać swoją przyszłość w mieście Chabarowsk na granicy rosyjsko-chińskiej, 7 tys. km od Bałakliji: "Wróciłem do domu 10 sierpnia 2023 roku, jestem już w domu z rodziną, spędzam miło czas w Chabarowsku".
Pomiędzy 6 a 8 września precyzyjne uderzenia trafiły w centrum rosyjskiego dowodzenia w Bałakliji. Lokalny mieszkaniec powiedział, że cały obiekt stanął w płomieniach, a spod gruzów wyciągnięto kilkadziesiąt ciał rosyjskich żołnierzy.