Drastycznie spada liczba testów na koronawirusa w Polsce. Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, ostatniej doby wykonano ich zaledwie 4,6 tysiąca. Dla porównania, wczoraj było ich tysiąc więcej, a w piątek zrobiono ponad 11 tysięcy.
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy spadek liczby testów okresem świątecznym. W laboratoriach wykonujących testy było mniej diagnostów, pobrano też mniej wymazów.
Z pobieraniem materiału do badań też jest problem. Zdarza się, że osoby z zaleceniem wykonania testu czekają nawet kilka dni.
Resort zdrowia tłumaczy się też, że nie odpowiada za liczbę wykonywanych badań, tylko za zapewnienie odpowiedniej liczby samych testów. Zapewnia też, że w Polsce mamy zapas kilkuset tysięcy.
Z naszych ustaleń wynika, że minister zdrowia poprosi Głównego Inspektora Sanitarnego o raport, który ma odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie wszędzie zlecane są badania wykrywające koronawirusa i gdzie to trwa najdłużej.
Nie wszyscy widzą u siebie, na terenie województwa, możliwość przeprowadzania testów w takim sensie, że nie widzą wskazań u osób, które zgłaszają się na badania, na diagnostykę - tak mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ministra zdrowia.
Dodaje też, że już niebawem do Polski dotrze pierwsza partia zupełnie nowych - białkowych testów. Te są równie skuteczne, co genetyczne, ale dające wynik nie po kilku godzinach, a nawet po 45 minutach.
O sprawę był też pytany w Porannej rozmowie w RMF FM minister Zdrowia Łukasz Szumowska. Zwrócił uwagę, że możemy w Polsce wykonywać nawet 20 tysięcy testów na dobę. To, co możemy zrobić jako ministerstwo zdrowia, to dajemy te testy wszędzie, gdzie możemy i prosimy o to, żeby robić maksymalną liczbę. Mamy potencjał laboratoriów - 20 tysięcy na dobę. To jest całkowicie realny potencjał - zwrócił uwagę.
Pacjenci nie są kierowani na testy. Prosimy o to, żeby było jak najwięcej testów, Mam nadzieję, że w najbliższych dniach to wzrośnie do kilkunastu tysięcy na dobę, jak nie więcej - powiedział Szumowski.