Jest tuż za kasą, więc każdy, kto tu coś kupuje, musi go zauważyć. Sprzedaje się bardzo dobrze, głównie wśród turystów, bo większość miejscowych na czas igrzysk opuściła miasto. Mowa o „olimpijskim” chlebie wypiekanym w piekarni Du Pain et des Idees w Paryżu.
Tak naprawdę olimpijski jest na nim tylko symbol - przekonuje mnie Louis, główny piekarz w Du Pain et des Idees. To piekarnia znajdująca się w 10. dzielnicy Paryża, założona 22 lata temu przez Christophe'a Vasseura - uznanego przez prestiżowy przewodnik Gault&Millau za najlepszego piekarza w Paryżu. Przez lata działalności stała jedną z najbardziej znanych piekarni we francuskiej stolicy. Du Pain et des Idees mieści się dokładnie przy Rue Yves Toudic 34, w małym lokalu, w którym piekarnie działały już od 1875 roku. Widać to w wystroju wnętrza pełnym złota, luster, drewnianych mebli i malunków na ścianach.
Louis tłumaczy, że "olimpijski" chleb to tak naprawdę pain des amis (chleb przyjaciół - przyp. RMF FM), czyli jeden z najbardziej popularnych wypieków w ofercie piekarni. Do jego zrobienia wykorzystujemy 12 różnych odmian pszenicy, starych odmian. Mąka jest ekologiczna - zaznacza. Piekarnia korzysta z krótkiego łańcuch dostaw, w niektórych przypadkach produkty pochodzą wprost od producentów.
Chleb dojrzewa przez trzy dni, zanim trafi do pieca. Gdy już z niego wyjdzie, piekarz otrzymuje duży, prostokątny bochenek z chrupiącą skórką. W Du Pain et des Idees sprzedaję się go na wagę. Do domu można więc wziąć kilogram, pół lub ćwiartkę.
Pytany o to, dlaczego piekarnia zdecydowała się umieścić olimpijskie koło i logo igrzysk w Paryżu na bochenku, Louis odpowiada: Chcieliśmy uczcić igrzyska, jesteśmy szczęściarzami, że są właśnie w Paryżu.
Chleb przypadł klientom do gustu. Cieszy się sporą popularnością wśród odwiedzających piekarnię turystów. Paryżan tak naprawdę tu teraz nie ma - śmieje się Louis.
Mój rozmówca przekonuje, że wyjście do piekarni jest dalej ważną częścią francuskiej kultury. Przyznaje jednak, że spożycie chleba we Francji spada. Ludzie szukają teraz bardziej jakościowego produktu - tłumaczy i mówi, że piekarnia, w której pracuje, stara się właśnie to klientom zaoferować.
W Du Pain et des Idees, tak jak w niemal każdym takim punkcie w całej Francji, znaleźć można oczywiście wypieki, które zaspokoją wasze słodkie podniebienia. Louis rekomenduje spróbowanie kolejnego specjału piekarni - ślimaków z pistacjową pastą, czekoladą i pokruszonymi pistacjami. Wypiek wygląda na bardzo słodki, ale w rzeczywistości nie jest to słodycz obezwładniająca, z czarną kawą świetnie się balansuje.
Piekarz, każdemu, kto pojawi się w piekarni przy Rue Yves Toudic poleca też spróbowanie francuskich klasyków, czyli bagietki i croissanta. Ekspedientka poleca mi jeszcze spróbowanie flanu - to tradycyjny deser na cieście kruchym lub francuskim z kremem cukierniczym o wyrazistym aromacie wanilii. Warto!
Przechadzając się po Paryżu niemal na każdej ulicy mija się piekarnie, które w nazwie mają dopisek artisan, czyli rzemieślniczy. Nie zawsze jednak to oznacza, że sprzedawane produkty od zera są robione w danym miejscu.
To spory problem - zaznacza Louis. Jak więc szukać autentycznych miejsc? Tak naprawdę, żeby stwierdzić czy dane miejsce stosuje tradycyjne metody, trzeba by zajrzeć na zaplecze piekarni, ale można też sprawdzić rekomendacje w internecie - wyjaśnia.
Będąc we francuskiej piekarni, warto zwrócić uwagę na to, jak zamawiamy niektóre produkty. Kupując po prostu bagietkę otrzymamy inny produkt, niż gdy poprosimy o bagietkę tradycyjną. Jest różnica w obu produktach. Do upieczenia bagietki tradycyjnej używa się mąki bez polepszaczy, ale u nas tak jest z każdym wypiekiem - podkreśla Louis.
W niektórych miejscach polepszacze mogą się też znaleźć w croissantach, więc na wszelki wypadek najlepiej poprosić o tradycyjną wersję. Z tą wiedzą możecie już śmiało ruszać do najbliższej boulangerie.
Korespondencja z Paryża.