Mołdawska straż graniczna znalazła fragmenty rakiety w pobliżu wsi Larga na północy kraju, przy granicy z Ukrainą. MSW przekazało, że to już czwarty raz, gdy w wyniku wojny w sąsiedztwie pociski spadają na Mołdawię.
Jak poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, strażnicy graniczni znaleźli szczątki rakiety po nalotach rosyjskich na Ukrainę. Służby nie precyzują jednak, czy to pocisk rosyjski, czy też rakieta wystrzelona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.
Już czwarty raz fragmenty rakiety z ostrzału Ukrainy spadają na terytorium Mołdawii. Podobnie jak w poprzednich przypadkach, właściwe instytucje podejmują wszelkie niezbędne działania w celu zapewnienia bezpieczeństwa obywateli - napisano w komunikacie.
W nocy z 15 na 16 lutego Rosja przeprowadziła atak na Ukrainę przy użyciu rakiet oraz dronów. Uszkodzone zostały obiekty infrastruktury krytycznej w kilku obwodach, w tym tych znajdujących się na zachodzie Ukrainy.
Od października do lutego pociski kilka razy spadły na Mołdawię. W jednym przypadku - który miał miejsce 10 lutego - dwa rosyjskie pociski wleciały w przestrzeń powietrzną Mołdawii oraz Rumunii. Po tym incydencie Kiszyniów wezwał na dywanik ambasadora Rosji.
Dwa dni temu Mołdawia na kilka godzin zamknęła swoją przestrzeń powietrzną, co było spowodowane "względami bezpieczeństwa". Według nieoficjalnych informacji chodziło o obcego drona, który przelatywał nad krajem.
13 lutego prezydent Mołdawii Maia Sandu ogłosiła, że Rosja planuje zamach stanu w Kiszyniowie. Powołała się na dokumenty z Ukrainy, według których w celu przejęcia władzy rzekomo planują wykorzystać wyszkolonych wojskowych sabotażystów, którzy mają atakować budynki rządowe i brać zakładników.