Francuska żandarmeria zamknęła nielegalną klinikę, stworzoną w salach wynajętych w klasztorze, w miejscowości Saint-Benoît w zachodniej Francji. W klinice testowano, bez zgody krajowej agencji bezpieczeństwa leków, nieznane substancje, które miały wyleczyć ponad 350 ochotników cierpiących na choroby Alzhaimera i Parkinsona.
Jednym z organizatorów testów był chirurg, któremu wcześniej odebrano prawo do wykonywania zawodu lekarza. Przebywający na terenie opactwa pacjenci zostali przeniesieni do legalnie działających szpitali, gdzie zostaną zbadani. Szczególnie ważne jest ustalenie, jakie substancje były im podawane.
Opactwo Sainte-Croix jest własnością stowarzyszenia należącego do wspólnoty benedyktyńskiej i nie podlega jurysdykcji biskupa w Poitiers. Opactwo chętnie udostępnia pomieszczenia klasztoru, nie tylko do celów sakralnych, ale też do na inną działalność - stanowi to jedno ze źródeł dochodu wspólnoty.
Zdaniem siostry Martiny, która opiekuje się klasztornymi pokojami do wynajęcia, 15 pokoi jest wynajmowanych od około roku. Pacjenci spędzają w nich tylko jedną noc - wieczorem otrzymują substancję, która ma leczyć dotykającą ich chorobę, rano wykonują badanie krwi i opuszczają teren klasztoru.
Siostra Martina zapewnia również, że badania nie były zlecane ani wykonywane przez władze opactwa. Zawiadomienie o wykonywanym procederze również nie zostały przekazane przez klasztor. O podejrzanym procederze poinformowało po kontroli w laboratorium, do którego trafiały pobrane od pacjentów próbki krwi.
Badania prowadzone były przez stowarzyszenie "Josefa Fund", którego główna siedziba znajduje się w pobliskim Poitiers. Wiceprzewodniczącym stowarzyszenia jest chirurg Pr Henri Joyeux, którego metody leczenia zostały zakwestionowane przez komisję etyki lekarskiej, a tym samym, odebrano mu prawo do wykonywania zawodu. Głównym powodem odebrania mu uprawnień, były jego głośno wyrażane poglądy o szkodliwości szczepionek.
Joyeux skomentował całą sprawę mówiąc, że nie miała ona charakteru badań klinicznych. Obecnie wszystkie prowadzone w klasztorze badania zostały wstrzymane, a sprawą zajęła się żandarmeria i krajowa agencja bezpieczeństwa leków.
Zdaniem lekarzy, prowadzone tam badania nie tylko nie miały podstaw medycznych, ale mogły doprowadzić do trwałego uszczerbku na zdrowiu pacjentów, którzy się im podali. Równocześnie uspokajają, że ze wstępnych ustaleń wynika, że przy badaniach zostały zachowane podstawowe zasady bezpieczeństwa, a pobierana krew faktycznie trafiała do profesjonalnych laboratoriów.
Wykonywany w klasztorze zabieg polegał na podawaniu pacjentom cząsteczek mających wyleczyć Alzhaimera, Parkinsona i inne choroby neurologiczne. Według ekspertów, cząsteczki te mają działanie zbliżone do podawanej przy zaburzeniach snu melatoniny, ale ich stosowanie nie jest zalecane przez występowanie skutków ubocznych.
Pacjenci, którzy poddali się leczeniu w Saint-Benoît proszeni są o kontakt z lekarzem, w celu przeprowadzenia badań i wykluczenia szkodliwych skutków zastosowanej terapii. Prowadzącym badania grozi kara 15 tys. euro grzywny i rok pozbawienia wolności.