Wieka Brytania gotowa do podwojenia oferty "opłaty brexitowej" - informują media na Wyspach. To suma, jaką Londyn powinien wpłacić do budżetu Unii Europejskiej przed opuszczeniem Wspólnoty. To ważna wiadomość dla Polski, która najbardziej ze wszystkich krajów członkowskich korzysta w unijnego funduszu rozwojowego.
Nie jest to jeszcze oficjalna informacja, ale według doniesień, początkowa oferta - 20 miliardów euro - ma zostać podniesiona do 40 miliardów. Rząd premier Theresy May osiągnął w tej sprawie porozumienie mimo sprzeciwów niektórych członków gabinetu.
Widziałem sumę, jakiej żąda od nas Bruksela i prawdę mówiąc, mogą nam nagwizdać - tak nieparlamentarnym językiem w parlamencie jeszcze niedawno określał oczekiwania Unii szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson. Wygląda na to, że o gwizdaniu dziś już nikt nie mówi, bo Wielkiej Brytanii zależy na tym by jak najszybciej rozpocząć negocjację w sprawie przyszłych relacji handlowych z Unią Europejską. Bez uregulowania "rachunku rozwodowego" nie będzie to możliwe.
Premier May może spodziewać się sprzeciwu w szeregach Partii Konserwatywnej w Izbie Gmin. Może to wpłynąć na przebieg głosowania nad ustawami brexitowymi, nad którymi obecnie pracuje parlament.
Jak zauważają komentatorzy, podwojenie brytyjskiej oferty niekoniecznie musi się spotkać z bezgranicznym entuzjazmem Unii Europejskiej. Kwota, jakiej spodziewa się Bruksela, opiewa na sumę ponad 60 miliardów euro. Obu stronom zależy jednak, by negocjacje, która po sześciu miesiącach rozmów znajdują się w impasie, ruszyły do przewodu.
Wielka Brytania ma opuścić Unię w marcu 2019 roku. Oprócz rachunku rozwodowego, do rozwiązania pozostają kwestie statusu obywateli Unii Europejskiej mieszkających na Wyspach oraz przyszłości Brytyjczyków przebywających na stałe w Europie. Na szczególną uwagę obu stron zasługuje także przyszły kształt unijnej granicy, jaka przecinać będzie Irlandię - między należącym do Wielkiej Brytanii Ulsterem, a Republiką.
(ph)