"Szantaż atomowy ze strony Rosji mógł wywoływać strach, ale rok temu" - przekonuje w internetowym Radiu RMF24 Maciej Szopa z portalu Defence24. "Tutaj nawet my w redakcji, jak rozmawialiśmy między sobą, to zachodziła obawa, że jeżeli Ukraińcom za dobrze będzie szło, to może dojść do jakiegoś użycia taktycznej broni atomowej. Natomiast w obliczu tych wszystkich porażek, które Rosja odniosła i tych upokorzeń, ona jednak z jakichś względów tej broni atomowej nie używa" - powiedział.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Użycie broni atomowej przez Putina? "Straszak już mniej przerażający niż rok temu"

Zdaniem rozmówcy Tomasza Terlikowskiego powody są dwa. Po pierwsze Rosja może się obawiać reperkusji zapowiedzianych przez USA. A po drugie Chiny prawdopodobnie też powiedziały, że sobie czegoś takiego nie życzą - dodał.

Zdaniem Macieja Szopy, gospodarz Kremla straszy, na użytek rosyjskiej opinii publicznej. Putin po prostu robi co może i być może ten ruch jest na użytek nie tyle opinii międzynarodowej i straszenia społeczeństw zachodnich czy polityków, tylko na użytek rosyjskiej opinii publicznej, która wierzy w różne rzeczy, w które my już nie wierzymy. To także jest jakaś próba cementowania czy też łatania sojuszu z Białorusią, która była nakłaniana, jak się wydaje, przez wiele miesięcy do wzięcia udziału czynnego w wojnie, a tego mimo wszystko nie zrobiła, mimo że jest krajem słabym i teoretycznie Rosja powinna być w stanie ją do tego zmusić - podkreślił.

Tomasz Terlikowski pytał także swojego gościa o to, co by się zmieniło, gdyby Rosja postawiła swoje rakiety z ładunkami jądrowymi na Białorusi. Maciej Szopa przekonywał, że Białoruś nie będzie miała wpływu na możliwość użycia tej broni.

Dla Polski tak naprawdę nic się nie zmienia - zaznaczał. Nie dochodzi nam żaden ośrodek decyzyjny, który mógłby podjąć decyzję o uderzeniu atomowym np. na Polskę, bo to zawsze będzie decyzja Moskwy. Poza tym Rosjanie i tak byliby w stanie coś takiego zrobić bez rozmieszczania broni atomowej na Białorusi. Natomiast może to być jakiś pretekst do na przykład zwiększenia obecności rosyjskiej na Białorusi - stwierdził.

"Łukaszenka guzika nuklearnego na pewno nie dostanie"

Gość Tomasza Terlikowskiego przekonywał, że Łukaszenka nie miałby dostępu do słynnej walizki z przyciskiem, tak jak Putin i kilka osób z jego najbliższego otoczenia. Gdyby Łukaszenka nagle miał kontrolę nad tymi dziesięcioma głowicami, wówczas mógłby sobie zamarzyć na przykład o niezależności wobec Rosji. Łukaszena to też nie jest wielki miłośnik Putina czy Rosji. To jest dyktator, ale balansujący w miarę możliwości ze Wschodem i Zachodem - stwierdził.

Zdaniem eksperta z portalu Defence24, pojawia się pytanie, czy Łukaszenka tak jak Putin, gra wyłącznie na siebie, czy jednak nie próbuje grać tak, żeby jego państwo miało z tego jakąś korzyść, a tą korzyścią byłoby wyswobodzenie się ostatecznie od Rosji. Z tego względu także Białoruś nie dostanie do dyspozycji broni atomowej.