List otrzymaliśmy i zastanawiamy się nad odpowiedzią - to pierwsza reakcja rzecznika szefowej unijnej dyplomacji na list lidera białoruskiej opozycji Aleksandra Milinkiewicza. Opozycjonista zaapelował do władz Unii Europejskiej o zamrożenie stosunków z Białorusią do czasu uwolnienia wszystkich zatrzymanych podczas powyborczych wieców.

REKLAMA

Z nieoficjalnych informacji korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon wynika, że całkowite zamrożenie stosunków Brukseli z Mińskiem jest mało realne, bo - jak podkreślają jej rozmówcy - ucierpieliby z tego powodu przede wszystkim zwykli obywatele Białorusi. Węgrzy, którzy obejmują od Nowego Roku przewodnictwo w Unii, sugerują zawieszenie współpracy w ramach "Partnerstwa Wschodniego", ale i to uderzy najbardziej w organizacje pozarządowe czy niezależne media, bo z unijnych pieniędzy finansowane są projekty na rozwój społeczeństwa obywatelskiego.

Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zapowiedziała już jednak we wspólnym oświadczeniu z amerykańską sekretarz stanu Hillary Clinton przegląd stosunków z Białorusią. Na razie mówi się o wznowieniu sankcji wizowych dla białoruskiej nomenklatury.

O tym, jak skutecznie ukarać białoruski reżim, debatować będą 12 stycznia eurodeputowani, a pod koniec stycznia decyzję w tej sprawie podejmą unijni ministrowie spraw zagranicznych.