W obwodzie kurskim w Rosji ogłoszono stan wyjątkowy. Ukraińskie siły zbrojne zaatakowały z kilku kierunków, przedzierając się przez granicę, zajmując kilka miejscowości i okopując się na swoich pozycjach. Mówi się o ciężkim sprzęcie, czołgach i setkach żołnierzy pod ukraińską flagą walczących na terytorium Rosji. Mówi się o tysiącach kolejnych stojących w odwodzie na granicy. Kijów nie skomentował oficjalnie tych sensacyjnych doniesień, ale sprawa wydaje się poważna, bo Władimir Putin zwołał nagłe zebranie z szefami głównych resortów siłowych.
"Dzisiaj o godz. 8 rano czasu moskiewskiego (...) przeciwnik (...) siłami do 300 żołnierzy ze składu 22. Brygady Zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy, przy wsparciu 11 czołgów i ponad 20 bojowych wozów opancerzonych, zaatakował pozycje jednostek ochraniających granicę państwową Federacji Rosyjskiej w rejonie miejscowości Nikołajewo-Darjino i Olesznia, bezpośrednio przylegających do granicy rosyjsko-ukraińskiej" - przekazał w środę rano resort obrony w Moskwie.
W sieci pojawiają się zdjęcia i nagrania ukraińskich kolumn przemieszczających się w obwodzie kurskim. Ich prawdziwości na razie nie sposób zweryfikować. Jeżeli jednak informacje się potwierdzą mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu - rajd regularnych wojsk lądowych Ukrainy przez granicę i na terytorium Rosji jeszcze w trakcie tej wojny nie miał miejsca. Co więcej Moskwa wydaje się być zaskoczona. Obwód kurski to słabo ufortyfikowany region, pozbawiony także znaczniejszych sił lądowych Federacji Rosyjskiej. Najbliższe wojska stacjonują w rejonie Biełgorodu i trochę czasu im zajmie zanim dotrą w rejon głównych walk. Żołnierze rosyjscy są też oczywiście na pobliskiej charkowszczyźnie, gdzie jednak pozostają związani walką. Mówiąc wprost: Ukraińcy uderzyli tam, gdzie Rosja się nie spodziewała.
Doniesienia z Rosji świadczą o tym, że Ukraińcy już zajęli kilka miejscowości: Nikołajewo-Darijno, Swierdlikowo i Darino w rejonie sudżańskim. Darino położone jest 4 km od granicy ukraińskiej, więc jak na krótkotrwałą szybką operację Ukraińcy idą dość szybko. Są też i informacje o innych atakowanych wsiach i miasteczkach. Militarny kanał telegramowy "Rybar" podaje, że wojsko ukraińskie próbowało przejąć kontrolę nad autostradą Rylsk-Sudża, a także wkroczyło w rejon przedmieść samej Sudży, 8 km od granicy. Tam ponoć toczą się zaciekłe walki.
Exclusive footage from the Kursk Region has been published by the Ukrainian militaryRussians complain about the jamming of communications and cellular signals and express fears that the Ukrainian armed forces will gain a foothold in the occupied positions. pic.twitter.com/MFUDmNYuE5
nexta_tvAugust 7, 2024
Ukraińskie siły zajęły rzekomo także sudżańską stację pomiaru gazu, istotną w kontekście przesyłu surowca z Rosji do Europy. Te wszystkie doniesienia pochodzą przede wszystkim z kanałów rosyjskich. Ukraińskie oficjalne źródła milczą na temat wydarzeń przy granicy.
Miasto Sudża miało zostać niemal całkowicie ewakuowane. Rosyjscy blogerzy militarni ubolewają, a w rosyjskim internecie pojawiają się sformułowania typu: "jest niedobrze". Zdaniem części obserwatorów wydarzeń w obwodzie kurskim, Ukraińcy umocnili swoje pozycje i wyparcie ich będzie trudne.
Moskwa mówi o 300 żołnierzach Ukraińskich w ofensywie. "Rybar" o 400. Według kanału telegramowego przy granicy w gotowości czeka aż 2 tys. personelu wojskowego sił Kijowa. Według innego źródła nieoficjalnego w stronę Sudży już skierowano dwa ukraińskie bataliony (ok. 800 żołnierzy).
Serwis DeepState monitorujący ruch wojsk donosi z kolei, że Ukraińcy natarli na rosyjską piechotę w rejonie klasztoru św. Mikołaja Biełgórskiego. W sieci krążą zdjęcia przedstawiające zabudowania klasztorne trafione pociskami.
W obwodzie kurskim ogłoszono w środę stan wyjątkowy, poinformował na kanale Telegram pełniący obowiązki gubernatora obwodu Aleksiej Smirnow.
Wcześniej w środę Smirnow informował o zagrożeniu rakietowym. Przekazał, że z regionu przygranicznego ewakuowano kilka tysięcy osób, odwołane zostały wszystkie zgromadzenia masowe, organizowane są akcje krwiodawstwa.
Jedyne realne siły, jakie Rosjanie mogli skierować przeciwko ukraińskiemu natarciu, to siły powietrzne - donosi Defence24 i dodaje, że planiści Kijowa mogli nawet na ten ruch Moskwy czekać. W rejonie Kurska faktycznie dużo dzieje się na niebie i nie brakuje podejrzeń, że atak odbywa się pod osłoną floty powietrznej wśród której znajdują się wielozadaniowe F-16.
Jeszcze wieczorem we wtorek Ukraińcy pochwalili się zestrzeleniem rosyjskiego śmigłowca szturmowego Ka-52, a w środę ukraiński dron kamikaze uderzył w Mi-28. Helikopter wojskowy został uziemiony.
For the very first time in the world, #Ukraine military used FPV drones to shoot down a helicopter! This happened at #Kursk when they used a FPV drone against a Mi-28 attack helicopter of the #Russian Aerospace Forces! See the video pic.twitter.com/ZbgFVWzdYv
BabakTaghvaee1August 7, 2024
W komunikatach z nowego frontu wojny pojawiają się jednak informacje o zestrzeleniu "więcej niż jednego śmigłowca". Rosja w momencie zaczęła ponosić solidne straty w powietrzu, co wzmaga spekulacje o operujących w rejonie walk F-16. Dowodów na razie jednak brak.
Komunikaty z Kremla brzmią, jak zwykle - czyli jak mieszanka buty i kiepskiego żartu. Oto słowa rzecznik rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej: "barbarzyński atak Kijowa w obwodzie kurskim był próbą zasiania paniki i pokazania pozorów aktywności na tle ciągłych niepowodzeń Sił Zbrojnych Ukrainy. Moskwa wzywa społeczność międzynarodową, aby nie stała z boku i zdecydowanie potępiła przestępcze działania reżimu w Kijowie".
Do wydarzeń przygranicznych odniósł się Władimir Putin, nazywając ukraińskie uderzenie "prowokacją na dużą skalę". W tej sprawie rosyjski prezydent zwołał naradę, w której wzięli udział szef MON Andriej Biełousow, szef Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow, dyrektor FSB Aleksander Bortnikow i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Siergiej Szojgu.
Według serwisu Meduza Gierasimow miał poinformować Putina, że 6 sierpnia "tysiące żołnierzy Ukraińskich" przeszło do ofensywy, "której celem jest zdobycie terytorium rejonu sudżańskiego". Szef Sztabu twierdzi, że wrogowie Rosji zostaną pokonani i wyparci.
Spośród wszystkich ukraińskich urzędników tylko Andrij Kowalenko z ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego skomentował sytuację. Powiedział jedynie, że Kreml kłamie, twierdząc że Rosja kontroluje granicę.