Doszło do pierwszych starć wojsk ukraińskich z żołnierzami z Korei Północnej - potwierdził w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla koreańskiej stacji KBS minister obrony Ukrainy Rustem Umierow. Według Umerowa można tym samym mówić o początku formalnego udziału Korei Północnej w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie.
Minister obrony Ukrainy Rustem Umerow w wywiadzie dla telewizji KBS potwierdził, że doszło do starcia na "małą skalę" wojsk ukraińskich z północnokoreańskimi żołnierzami. Odmówił jednak przekazania, kiedy i gdzie doszło to tej potyczki. Zapytany, czy można zatem mówić oficjalnie o początku udziału Korei Północnej w wojnie, szef resortu obrony odpowiedział twierdząco.
Minister powiedział, że żołnierze północnokoreańscy "są przydzielani do różnych jednostek w systemie dowodzenia wroga" i mogą być błędnie identyfikowani jako Buriaci. Dlatego konieczna jest weryfikacja ich tożsamości, zanim Ukraina będzie mogła ogłosić dokładną liczbę ofiar i jeńców.
Umerow dodał, że spodziewa się, iż pięć północnokoreańskich jednostek, każda licząca ok. 3 tys. żołnierzy, zostanie rozmieszczonych w północno-wschodniej, wschodniej i południowo-wschodniej części frontu o długości 1,5 km.
Z kolei Andrij Kowałenko, szef Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy przekazał, że północnokoreańscy żołnierze w obwodzie kurskim szkoleni są przez Rosjan do obsługi dronów zwiadowczych i uderzeniowych.
"Rosjanie szkolą wojskowych i oficerów KRLD (Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej) w zakresie nowoczesnych działań wojennych. Będą one wykorzystywane w walce. (Szkoleni są) w rosyjskich mundurach wojskowych, w rosyjskich jednostkach w obwodzie kurskim. Są oni szkoleni w zakresie korzystania z FPV i dronów zwiadowczych, a także nauczani zasad korzystania z Lancetów" - napisał Kowałenko na Telegramie.
Według szefa Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji Rosjanie planują również wysyłanie swoich instruktorów do Korei Północnej, by szkolić północnokoreańskich żołnierzy do obsługi dronów na miejscu.
O tym, że znaczna część z ponad 10 tys. północnokoreańskich żołnierzy przerzuconych do Rosji została już wysłana na linię frontu, mówił podczas wtorkowego briefingu rzecznik ministerstwa obrony w Seulu, Jeon Ha Kyou.
Rzecznik nie potwierdził doniesień południowokoreańskich mediów, które - powołując się na urzędnika rządowego - poinformowały o śmierci 40 żołnierzy z Korei Północnej.
Zapytany o to, czy żołnierze Pjongjangu walczą już na froncie, Jeon powiedział, że nie ma żadnych nowych informacji na temat ich aktywności.
Jak napisał dziś japoński nadawca NHK północnokoreańskimi żołnierzami wysłanymi do Rosji na ukraiński front dowodzi rosyjski generał dywizji. Od 2020 roku dowodzi on 76. Dywizją Powietrznodesantową. Oficer, którego tożsamości nie ujawniono, miał też służyć w Syrii - informuje NHK powołując się na anonimowe źródła.
Według japońskiego nadawcy decyzja o przekazaniu północnokoreańskich żołnierzy pod rosyjskie dowództwo świadczy o tym, że Moskwa jest gotowa do ścisłej współpracy ze stroną północnokoreańską przy podejmowaniu decyzji o rozmieszczeniu wojsk północnokoreańskich. NHK informuje również, że Rosja nadała operacji przyjęcia wojsk północnokoreańskich kryptonim Projekt Wostok (Projekt Wschód).
31 października sekretarz obrony USA Lloyd Austin poinformował, że w Rosji stacjonuje 10 tys. żołnierzy z Korei Północnej, w tym 8 tys. w obwodzie kurskim, gdzie Ukraina rozpoczęła ofensywę w sierpniu. W poniedziałek podano, że według ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) w obwodzie kurskim jest już 11 tys. Koreańczyków z Północy.
Wywiad Korei Południowej twierdzi, że w zamian za wysłanie swoich żołnierzy Pjongjang ma otrzymać od Moskwy rekompensatę finansową w wysokości 200 mln dolarów rocznie oraz co najmniej 600 tys. ton ryżu. Rosja miała się też zobowiązać do udzielenia pomocy w wystrzeleniu północnokoreańskiego wojskowego satelity zwiadowczego oraz zapewnić wsparcie w razie zaostrzenia napięcia na Półwyspie Koreańskim.