Ewentualny rosyjski zamach na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego pozbawiłby wysiłek wojenny Ukrainy jednego z jej najcenniejszych atutów; Ukraina jest jednak przygotowana na taki scenariusz – pisze we wtorek brukselski portal Politico.
Kiedy prezydent Zełenski został zapytany, czy martwią go rosyjskie próby zabicia go, odpowiedział, że nie może sobie na to pozwolić.
Gdybym ciągle o tym myślał, po prostu zamknąłbym się w sobie, bardzo podobnie jak Putin, który teraz nie opuszcza swojego bunkra - powiedział ukraiński przywódca w wywiadzie dla CNN w zeszłym miesiącu. Oczywiście moi ochroniarze powinni pomyśleć, jak temu zapobiec i to jest ich zadanie. Nie myślę o tym - dodał.
Jak pisze Politico, chociaż jest to kwestia, której Zełenski, co zrozumiałe, nie chce rozważać, jest to również sprawa, której jego zwolennicy w kraju i za granicą nie mogą ignorować. Odkąd odrzucił ofertę ewakuacji z kraju na początku rosyjskiej inwazji, ukraiński prezydent odgrywa kluczową rolę w zdobywaniu międzynarodowego poparcia dla walki z Rosją. "Nic dziwnego, że rosyjscy prawodawcy i skrajnie nacjonalistyczni blogerzy wojskowi stworzyli chór domagający się, by stał się (Zełenski) celem ataków" - wskazuje Politico.
Kilka tygodni po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku czołowy doradca Zełenskiego Mychajło Podolak ujawnił, że było co najmniej tuzin poważnych prób zamachu na jego szefa przygotowanych przez rosyjskie grupy dywersyjne i wywiadowcze, składające się m.in. z Czeczenów i najemników Grupy Wagnera. Grupy te próbowały przedostać się do silnie strzeżonej i monitorowanej dzielnicy rządowej w Kijowie.
Sam Zełenski podobno powiedział na początku spotkania z amerykańskimi senatorami wkrótce po wybuchu wojny na pełną skalę, że może to być ostatni raz, kiedy widzą go żywego. Najwyraźniej ryzyko jest teraz mniejsze niż w pierwszych tygodniach wojny, kiedy rosyjskie czołgi nacierały na stolicę Ukrainy i niewielu wierzyło, że walczący kraj przetrwa. Ale nikt w ukraińskim rządzie ani w parlamencie nie ma wątpliwości, że zagrożenie pozostaje wysokie - wskazuje portal.
W marcu ponownie wezwano do zabicia Zełenskiego, gdy wspierani przez Ukrainę antyputinowscy rosyjscy sabotażyści przekroczyli granicę i zaatakowali dwie wioski w obwodzie briańskim na zachodzie Rosji. Rosyjski polityk Michaił Delagin powiedział, że "jedyną normalną reakcją" na ten incydent jest "natychmiastowa eliminacja Zełenskiego". Ze względu na zagrożenie dla jego życia, zagraniczne wizyty Zełenskiego są planowane w największej tajemnicy.
"Ukraińscy urzędnicy byli wściekli (...), kiedy wyciekła informacja o planowanej wizycie w Brukseli na trzy dni przed jego spodziewanym przyjazdem, co zagroziło jego podróży. Podobnie rząd Bułgarii obawiał się, że podróż może zostać odwołana w zeszłym miesiącu po tym, jak szczegóły pojawiły się w prasie. I oczywiście Kreml ma przerażające osiągnięcia w przeprowadzaniu zabójstw, w tym Aleksandra Litwinienki, rosyjskiego oficera służb specjalnych, który uciekł do Wielkiej Brytanii i został otruty w 2006 roku (...)" - podsumowuje portal.
Biorąc pod uwagę stawkę i ryzyko, trudno się dziwić, że ukraińscy urzędnicy mają tendencję do odrzucania próśb o przedyskutowanie, co by się stało, gdyby Rosja odniosła sukces, gdyż temat wydaje się zbyt makabryczny. A jednak, pomimo niechęci do publicznych rozmów na ten temat, Ukraińcy mają plan na wypadek śmierci Zełenskiego i potwierdził to sekretarz stanu USA Antony Blinken.
"Ukraińcy mają plany - o których nie zamierzam mówić ani wdawać się w żadne szczegóły - aby upewnić się, że istnieje coś, co nazwalibyśmy 'ciągłością rządu'. W ten czy inny sposób" - powiedział Blinken w wywiadzie dla CBS News w zeszłym roku.
Formalnie, zgodnie z konstytucją Ukrainy, linia sukcesji jest jasna. "Kiedy prezydent nie jest w stanie wypełniać swoich obowiązków, jego obowiązki przejmuje przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy" - powiedział Mykoła Kniażycki, opozycyjny deputowany ze Lwowa. "Dlatego nie byłoby próżni władzy" - dodał.
Przewodniczący parlamentu Rusłan Stefanczuk, członek prezydenckiej partii Sługa Narodu, nie cieszy się jednak szczególnie wysokim zaufaniem w sondażach i nie jest popularny wśród opozycji. "Ale nie sądzę, żeby to miało znaczenie" - powiedział Adrian Karatnycky, analityk Centrum Eurazji w Radzie Atlantyckiej. "Istnieje silny zespół przywódczy i myślę, że zobaczymy kolektywny rząd" - ocenił ekspert.
Rada zarządzająca najprawdopodobniej składałaby się ze Stefanczuka, a także Andrija Jermaka, byłego producenta filmowego i prawnika, który jest szefem gabinetu prezydenta oraz ministra spraw zagranicznych Dmytra Kułeby i ministra obrony Ołeksija Reznikowa.
"Kraj osiągnął punkt bardzo mocnej solidarności i jedności narodowej, więc gdyby z Zełenskim stało się coś strasznego, nie byłoby to tak decydujące, jak mogłoby się wydawać" - powiedział Karatnycky.