Rosja po raz pierwszy przyznała, że część sił ukraińskich przekroczyła wschodni (lewy) brzeg Dniepru w obwodzie chersońskim, ale jednocześnie poinformowała, że średnia długość życia ukraińskiego żołnierza wynosi tam około dwóch dni. Ukraińcy z kolei proszą o ciszę informacyjną, co pozwoliłoby im "później poinformować o wielkich sukcesach". Z doniesień wyłania się obraz świadczący o tym, że ukraińskiej kontrofensywy nie można jeszcze spisać na straty.
Brak znaczących sukcesów w obwodzie zaporoskim sprawił, że wielu komentatorów spisało już ukraińską kontrofensywę na straty. Wydaje się jednak, że jest za wcześnie, by Rosjanie mogli odtrąbić sukces.
Wszystko za sprawą działań Ukraińców w obwodzie chersońskim na południu kraju. Strona ukraińska oficjalnie poinformowała, m.in za sprawą szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Andrija Jermaka czy rzeczniczki ukraińskiej armii na południu Natalii Humeniuk, że wojsko ukraińskie ustanowiło przyczółki na okupowanym przez Rosję wschodnim (lewym) brzegu rzeki Dniepr [Rosjanie zajęli obwód chersoński w pierwszych dniach inwazji, ale rok temu wycofali się z Chersonia i innych miejscowości po zachodniej (prawej) stronie rzeki - przyp. red.].
Andrij Jermak przekazał we wtorek, że siłom ukraińskim udało się przekroczyć rzekę i okopać się "wbrew wszelkim przeciwnościom", a kontrofensywa sił ukraińskich mająca na celu odbicie okupowanego przez Rosjan terenu - która dotychczas nie przyniosła znaczących efektów - "rozwija się". Polityk dodał, że "Kijów wie, jak odnieść zwycięstwo".
Natalia Humeniuk stwierdziła z kolei w środę, że Ukraińcy prowadzą działania na obszarze od 3 do 8 km wzdłuż całego brzegu Dniepru. Na razie prosimy o ciszę informacyjną. Pozwoliłoby to nam później poinformować o wielkich sukcesach - oznajmiła w ukraińskiej telewizji.
Szczegóły działań Ukraińców nie są na razie znane. Wiadomo jednak, że udało im się utworzyć kilka przyczółków na wschodnim brzegu Dniepru, przede wszystkim w rejonie wsi Krynki. Tam wojska ukraińskie próbują przerzucać przez rzekę większe transporty ciężkiego sprzętu i przy wsparciu dronów i artylerii na prawym brzegu, odrzucić Rosjan.
Co istotne, walki toczą się w rejonie Zalewu Kachowskiego, na którym zaporę wysadzono 6 czerwca 2023 roku. Po stronie ukraińskiej w operacji bierze udział - według szacunkowych danych - 10 brygad, czyli około 40 tys. żołnierzy, w tym elementy brygad piechoty morskiej.
Wołodymyr Saldo, który stoi na czele lokalnych władz okupacyjnych w obwodzie chersońskim, powiedział, że Rosjanie "unieruchomili" siły ukraińskie, które przekroczyły rzekę i spuścili na nie "ogień piekielny".
Agencja Reutera podkreśla, że ewentualny sukces ukraińskiego ataku na okupowaną przez Rosjan wschodnią stronę Dniepru byłby poważnym niepowodzeniem dla wojsk rosyjskich okupacyjnych.
Rosja w zasadzie powstrzymała trwającą od czerwca kontrofensywę sił ukraińskich na południowym-wschodzie, ale postępy w obwodzie chersońskim mogą osłabić ich obronę i zwiększyć presję - zauważył Reuters.
W tym tygodniu doszło do niezwykłego zdarzenia. Dwie rosyjskie państwowe agencje informacyjne - TASS i RIA Nowosti - opublikowały komunikaty, w których poinformowały, że Moskwa przesuwa wojska na "korzystniejsze pozycje" na wschód od rzeki. To język, którego Rosja w przeszłości używała do opisywania odwrotów.
"Po ocenie aktualnej sytuacji dowództwo grupy Dniepr podjęło decyzję o przerzuceniu wojsk na korzystniejsze pozycje na wschód od Dniepru - podaje Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. Jak poinformował resort, po przegrupowaniu Dniepr uwolni część sił, które zostaną wykorzystane do ofensywy w innych kierunkach" - wiadomości o takiej treści zamieściły w poniedziałek przed południem wspomniane agencje informacyjne.
Absurdu sytuacji dopełnia fakt, że niedługo później informacje zdementowano. W sieci pojawiło się ogłoszenie, w którym wskazano, że wiadomość o przegrupowaniu została opublikowana "błędnie".
Oczywiście, poniedziałkowe informacje o wycofaniu części wojsk rosyjskich z obrony Dniepru mogą być wynikiem nieporozumienia, błędnie odczytanych raportów wojskowych, celowego wprowadzenia w błąd lub kiepskiego żartu. Niektórzy analitycy zwracają jednak uwagę na to, że "wpadka" rosyjskich dziennikarzy polega nie na podaniu nieprawdziwych informacji, ale "falstarcie".
"Odnosi się wrażenie, że wiodące rosyjskie media propagandowe, które bez porozumienia z organem nadzorującym niczego nie publikują, opublikowały wrzutkę lub... sytuacja na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim jest naprawdę godna pożałowania dla Rosjan" - tłumaczy wojskowy ekspert Oleksandr Kowalenko i zwraca uwagę na to, że logistyka okupanta zaczyna w tym rejonie mocno kuleć.