Ukraina domaga się od Rosji zwrotu mienia, które Moskwa przejęła po rozpadzie Związku Radzieckiego. Premier Arsenij Jaceniuk stwierdził, że Rosja dokonała tego przejęcia wbrew prawu. Polecił już opracowanie dokumentacji ws. "ochrony interesów narodowych przy podziale mienia po ZSRR", w skład którego Ukraina wchodziła do 1991 roku.
Podział mienia po Związku Radzieckim faktycznie nie został zakończony i Ukraina ma legalne prawo domagać się od Rosji mienia, które zostało przez nią bezprawnie przejęte - ogłosił premier podczas posiedzenia rządu.
Obecny na spotkaniu szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Deszczyca poinformował natomiast, że jego kraj nie podpisywał z Rosją żadnych umów, z których wynikałoby, że Ukraina zrezygnowała ze swej części mienia po byłym Związku Radzieckim.
Jewhen Żerebecki, były poseł ukraińskiego parlamentu, który w latach 1994-98 zasiadał w komisji spraw zagranicznych, wyjaśnia, że przedmiotem sporów między Ukrainą a Rosją jest mienie, które pozostało po rozpadzie ZSRR za granicą. Kijów od lat bezskutecznie domaga się zwrotu 16 procent jego wartości (dokładnie: 16,37 procent - przyp. red.), gdyż na tyle oceniany był udział Ukrainy w radzieckiej gospodarce - mówi.
Żerebecki tłumaczy, że Rosja przejęła zagraniczne nieruchomości po ZSRR, zobowiązując się do spłacenia jego długów na Zachodzie. Były to ambasady, przedstawicielstwa handlowe i inne obiekty o bardzo wysokiej wartości. My mówiliśmy w latach 90., że jesteśmy gotowi spłacić naszą część zadłużenia ZSRR, jednak domagaliśmy się, by Moskwa przedstawiła nam jego strukturę. Chcieliśmy otrzymać naszą część nieruchomości zagranicznych oraz przysługujące nam rezerwy złota ZSRR. Rosja się na to nie godziła i nie godzi się do dziś - podkreśla były deputowany Rady Najwyższej Ukrainy.
(edbie)