"Kiedy zobaczyłam wojsko, wreszcie poczułam się bezpieczna" - powiedziała reporterowi RMF FM Polka mieszkająca w Kairze. Ewa Świerczyńska podkreśla, że poza centrum miasta, sytuacja uspokoiła od kiedy do Kairu wkroczyli żołnierze.
W mieście obowiązuje godzina policyjna, ale mieszkańcy nawet w ciągu dnia rzadko wychodzą z domów. Pozwalają sobie jedynie na krótkie wypady do pobliskich sklepów, gdzie robią zapasy. Od kilku dni w Kairze drastycznie zmniejszyła się liczba policjantów. Ludzie, którzy chronią swe domy organizują obywatelskie patrole. Mężczyźni po zmroku wyciągają kije, niektórzy mają pozwolenie na broń i ją noszą przy sobie - powiedziała Świerczyńska.
Pistolety mają chronić przed uzbrojonymi grupami, które w ostatnich dniach podchodziły po domy i domagały się wydania pieniędzy i kosztownych rzeczy. Zatrzymywały też samochody z żądaniem zapłaty. Pani Ewa dodaje, że całymi nocami słychać strzały, choć jak twierdzi, po pojawieniu się wojska, zdarza się to o wiele rzadziej.