Przywódca Hamasu Jahja Sinwar na początku wojny uciekł z północy Strefy Gazy w konwoju sanitarnym - podał portal Times of Israel, powołując się na przedstawicieli izraelskich władz. Sinwar teraz prawdopodobnie ukrywa się w tunelach pod Chan Junus.
Według źródeł portalu przywódca Hamasu uciekł z północnej Gazy na początku wojny. Wszelkie inne ustalenia izraelskich służb w tej sprawie są objęte tajemnicą - pisze Times of Israel.
Władze izraelskie uważają, że jest on odpowiedzialny za atak Hamasu na Izrael z 7 października, i to on podejmował decyzje, a także był jedną z osób planujących napaść.
Portal Times of Israel przekazał, że według mediów palestyńskich powiązanych z Hamasem dziś w nocy Izraelskie Siły Obronne przeprowadziły ataki na północy Strefy Gazy i w rejonie największego ośrodka miejskiego na jej południu, czyli właśnie Chan Junus.
W środę premier Izraela Benjamin Netanjahu poinformował, że siły izraelskie okrążają w Chan Junus dom należący do Sinwara.
61-letni Sinwar należy do Hamasu od ponad 30 lat. W 1988 roku sąd izraelski skazał go na dożywocie za zabójstwa Palestyńczyków, którzy współpracowali z Izraelem. Po wyroku spędził 22 lata w więzieniu. Opuścił je jako jeden z około 1000 Palestyńczyków wypuszczonych na wolność w zamian za porwanego przez Hamas izraelskiego żołnierza Gilada Szalita.
Izraelska telewizja publiczna Kan poinformowała rano, powołując się na anonimowe źródła, że intensywne walki z Hamasem w Strefie Gazy potrwają jeszcze około dwóch miesięcy. Następnie Izraelskie Siły Obronne (Cahal), będą prowadzić "lokalne operacje" w palestyńskiej półenklawie.
Po okresie intensywnych walk nie nastąpi rozejm, a oddziały izraelskiej armii będą nadal rozlokowane w pobliżu Strefy - poinformowali rozmówcy Kan.
Na "pewnym etapie" operacji wojskowych prowadzonych w najbliższych miesiącach władze Izraela pozwolą części mieszkańców Strefy Gazy na powrót do domów. Będzie to odpowiedź na "wniosek Stanów Zjednoczonych oraz operacyjna konieczność" - podała izraelska telewizja.
Wczoraj podczas rozmowy telefonicznej premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział prezydentowi USA Joe Bidenowi, że operacje Izraelskich Sił Obronnych w Chan Junus będą trwały jeszcze przez trzy lub cztery tygodnie.
Według szefa izraelskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Cachiego Hanegbiego, dotąd w walkach zginęło już ponad 7 tys. członków Hamasu.
To minimalne szacunki. Może być więcej, ponieważ nie wiemy wszystkiego o miejscach, które się zawaliły, tunelach itp. Ale to ostrożne szacunki - podkreślił Hanegbi.
Amerykanie nie wyznaczyli żadnego terminu zakończenia operacji w Strefie Gazy - powiedział Hanegbi zapytany o to, jak długo potrwa wojna z Hamasem. Jego zdaniem, czas potrzebny do osiągnięcie celów wojny w Strefie Gazy "nie może być mierzony w tygodniach (...) i nie jestem pewien, czy może być mierzony w miesiącach".
Hanegbi uważa, iż przywódca Hamasu Jahja Sinwar będzie chciał, by jego organizacja walczyła do końca. Ale jeśli go zabijemy, a taki jest plan, możliwe jest, że przywództwo, które go zastąpi, zrozumie, że aby uniknąć jego losu, będzie musiało opuścić Gazę, pokonane - dodał szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Z kolei premier Kataru szejk Mohammed bin Abdulrahman al-Thani mówił dziś podczas Forum w Ad-Dausze, że będzie nadal zabiegał o rozejm w Strefie Gazy.
Al-Thani ostrzegł, że wojna w Strefie Gazy może doprowadzić do zradykalizowania "całego pokolenia" na Bliskim Wschodzie. Jego opinię podzielił minister spraw zagranicznych Jordanii Ajman Safadi, który powiedział, że Izrael wzbudził teraz takie "pokłady nienawiści", że będą one "prześladować region i (...) określą (postawę) następnych pokoleń".
Safadi dodał, że kraje arabskie i Stany Zjednoczone dzieli bardzo głęboka różnica zdań w sprawie tego, jak powinno się zakończyć "izraelską przemoc" w Strefie Gazy.
Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres oznajmił, że nie przestanie zabiegać o humanitarną przerwę w walkach w Strefie Gazy. Oświadczył też, że autorytet Rady Bezpieczeństwa ONZ jest podważany, jeśli nie może ona doprowadzić do rozejmu w wojnie między Izraelem a Hamasem. Odniósł się w ten sposób do fiaska swej inicjatywy w tej sprawie. Guterres zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa na mocy rzadko stosowanego art. 99 - w sprawie "zagrożenia dla pokoju międzynarodowego". Rezolucję Rady zawetowały jednak w piątek Stany Zjednoczone.
Szef Agencji ONZ ds. Uchodźców Palestyńskich (UNRWA) Philippe Lazzarini wykorzystał swoje wystąpienie na Forum w Ad-Dausze, by podkreślić konieczność kontynuowania rozmów między stronami konfliktu w Strefie Gazy i "natychmiastowego wprowadzenia" zawieszenia broni, aby zakończyć "piekło na ziemi" w palestyńskiej enklawie. Dodał, że jego organizacja jest na skraju zapaści i nie jest w stanie pomagać palestyńskim wewnętrznym uchodźcom w Strefie.
Premier Autonomii Palestyńskiej Mohammed Sztajeh oznajmił, że jeśli Izrael będzie nadal łamał międzynarodowe prawo humanitarne, to powinien zostać objęty sankcjami, a Stany Zjednoczone należy pociągnąć do odpowiedzialności za izraelskie ataki w Strefie Gazy i śmierć Palestyńczyków.