"Rząd nie zamierza bezwarunkowo przekazywać dużych pieniędzy do PLL LOT, by ratować spółkę nie mając gwarancji, że zostaną w niej podjęte działania, które wyprowadzą firmę na prostą - powiedział premier Donald Tusk. Resort skarbu potwierdził, że pod koniec grudnia przelał polskiemu przewoźnikowi 400 mln zł pożyczki.
Rada Ministrów nie zamierza podejmować decyzji takiego bezwarunkowego ładowania dużych pieniędzy, żeby ratować LOT bez gwarancji, że zostaną podjęte działania, które wyprowadzą tę firmę na prostą - powiedział szef rządu. LOT uzyskał nie pomoc publiczną, tylko pożyczkę - i to jest pożyczka zwrotna - mówię o kwocie 400 mln zł. Prawdopodobnie gdyby nie udzielono tej pożyczki, mogłoby być za późno na pomoc, na skuteczną pomoc - dodał Donald Tusk. Wyjaśnił, że niezależnie od tego, kiedy Komisja Europejska podejmie decyzję o ewentualnej zgodzie na pomoc publiczną dla LOT, to sama ta decyzja nie oznacza jeszcze, że ta pomoc publiczna zostanie udzielona.
Nawet, jeśli będzie to działanie niepopularne, uważam, że najwyższy czas zerwać z doktryną, że LOT to jest firma, którą należy ratować za wszelką cenę, niezależnie od realiów. Tylko dlatego, że nazywa się LOT i że ma piękną tradycję, albo dlatego, że nacisk związków zawodowych jest tak silny, że poszczególni urzędnicy kapitulują przed tym naciskiem - powiedział premier. Dodał, że jeśli się okaże, że narzędzia przygotowane do restrukturyzacji LOT-u nie dają pewności, że firma jest do uratowania, "to nie będziemy pieniędzy podatników ryzykowali na przedsięwzięcia, o których wiemy z góry, że będą nieopłacalne" - zaznaczył.