Sankcje całej Europy wobec Rosji są skuteczniejsze niż sankcje pojedynczych państw, które są bez szans w konfrontacji z tym krajem - uważa premier Donald Tusk. Jak podkreślił na konferencji prasowej, ewentualny upadek Ukrainy byłby dużo kosztowniejszy niż straty gospodarcze powodowane sankcjami.

REKLAMA

Kraje UE zleciły Komisji Europejskiej przygotowanie projektów aktów prawnych, pozwalających na wprowadzenie sankcji sektorowych wobec Rosji. Uzgodnienia w tej sprawie zapadły na spotkaniu ambasadorów państw Unii. Projekty, które przygotują KE i Europejska Służba Działań Zewnętrznych, będą omawiane i być może przyjęte w poniedziałek i wtorek.

Lepsze i skuteczniejsze są słabe sankcje, które nakłada cała Europa, niż bardzo mocne sankcje, które nałożyłoby jedno państwo. Pojedyncze państwo europejskie w konfrontacji z Rosją nie ma żadnej szansy. Unia Europejska działająca solidarnie, nawet jeśli nakłada "blade" sankcje, jest o niebo skuteczniejsza niż próba podejmowania akcji przez poszczególne państwa - stwierdził Tusk.

Europa, jeśli ma działać solidarnie, to będzie nakładała takie sankcje, na jakie jest w stanie się zdobyć państwo, które jest najmniej skłonne do nałożenia sankcji. Jeśli to ma być decyzja solidarna, w którą wszyscy "wchodzą", to ona nie będzie tą najbardziej radykalną. Jeśli chcemy, żeby to była europejska decyzja, uwzględniać trzeba także obawy tych, którzy są najmniej do tego - jakby mentalnie - przygotowani - zaznaczył.

Tusk mówił, że dla naszego kraju szczególnie ważne jest, by nie wpaść w pokusę, że "Polska teraz wsiądzie na białego konia i sama popędzi na Moskwę". Ocenił, że byłoby to największym błędem, dlatego - jak zapewnił - będzie pilnował, by Polska możliwie skutecznie, ale na tyle, na ile jest to możliwe, wpływała na działania Europy, by powstrzymywać Rosję od agresji.

Premier podkreślał również, że jest oczywiste, że sankcje, które "Europa nieśmiało i niekonsekwentnie" nakłada na Rosję, będą kosztować, ale mają one zapobiec dużo poważniejszym kosztom. Wydaje się, że kryzys ukraiński - mówiąc ludzkim językiem - agresja rosyjska wobec wschodniej części Ukrainy wymaga działania nie (tyle) zgodnie z wyliczeniem co do euro i rubla, kto ile na tym straci, tylko wymaga zdecydowanego działania po to, by uniknąć jeszcze kosztowniejszych sytuacji, jeszcze kosztowniejszych wariantów - oświadczył. Ewentualny upadek Ukrainy ze względu na agresję separatystów czy grup terrorystycznych, czy wprost Rosjan, w perspektywie oznaczałby koszty nieporównywalnie większe niż te, które mogą wyniknąć z sankcji - dodał.

Pytany, czy Polska ma wyliczony hipotetyczny koszt ewentualnych kontrsankcji ze strony Rosji, Tusk przypomniał, że Polska już kilka razy przeżywała krytyczne momenty w relacjach handlowych z Rosją. To ryzyko pojawia się niezależnie od tego, czy jest wojna na Ukrainie, czy czasy były zupełnie pokojowe. Pamiętamy problemy z naszym mięsem, teraz pojawiają się z jabłkami. Czasami te problemy wydają się absolutnie wydumane i motywowane polityką, czasami miały pewne podstawy merytoryczne i wtedy relatywnie szybko udało się te problemy rozwiązywać - zaznaczył.

Według premiera, problem strat wynikających z nakładanych sankcji pojawia się często w rozmowach z politykami europejskimi, ale - jego zdaniem - takie podejście prowadzi donikąd. Też mam czasami poczucie niesmaku, kiedy obserwuję niektórych europejskich polityków, ich "wywijasy" i dość pokrętne tłumaczenia, a przecież wszyscy wiemy, że za tymi tłumaczeniami jest biznes - powiedział premier.

Wyraził nadzieję, że europejskie sankcje wobec Rosji przyniosą skutek. Solidarna akcja całej Europy może przynieść krótkotrwałe koszta, ale tak naprawdę może oznaczać duże oszczędności dla Europy, bo może pozwolić uniknąć najgorszego scenariusza - przekonywał.

Jak dodał, gdyby miało się okazać, że któryś z europejskich przywódców będzie blokował ostrzejsze sankcje, to "będzie jeszcze bardziej wstyd niż do tej pory". Na razie w kuluarach trwa ciężka praca, żeby się upewnić, że taki ewentualnie szczyt europejski oznaczałby rzeczywiście wzmocnienie tego działania (w sprawie sankcji). Dzisiaj tej pewności nie ma ze względu na dość silny opór kilku państw - przyznał.

W czwartek KE przedstawiła krajom unijnym propozycje dotyczące nałożenia na Rosję sankcji sektorowych za destabilizowanie Ukrainy. Chodzi o sankcje w dziedzinach przepływu kapitału, obronności, zaawansowanych technologii, w tym związanych z energią, a także sprzętu podwójnego zastosowania, cywilnego i wojskowego.

Czwartkowo-piątkowa narada ambasadorów państw UE nie przyniosła jednak ostatecznego porozumienia co do tego, czy i jakie sankcje gospodarcze zostaną na Rosję nałożone. W czasie, gdy KE będzie pracować nad projektami aktów prawnych, w stolicach państw UE trwać będą konsultacje w tej sprawie.

(edbie)