Wtorkowy atak DDoS na banki i rządowe strony ukraińskie był największy w historii – poinformował minister transformacji cyfrowej Ukrainy Mychajło Fedorow. Według władz atak na portale rządowe trwa.
Fedorow powiedział podczas briefingu, że wtorkowy atak był największym w historii Ukrainy atakiem DDoS na portale rządowe i sektor bankowy.
Według niego celem była destabilizacja sytuacji i sianie paniki.
Wiktor Żora, przedstawiciel państwowej służby łączności specjalnej i ochrony informacji, przekazał, że atak na strony rządowe trwa.
NASI REPORTERZY NA UKRAINIE: "Ukraina to nasza ojczyzna, nikomu nie pozwolimy jej zhańbić" [REPORTAŻ Z KIJOWA]
Jedynym państwem zainteresowanym tak szerokim cyberatakiem na Ukrainę, jak ten, który trwa obecnie, jest Rosja - przekonuje Ilija Witiuk, szef wydziału cyberbezpieczeństwa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Przedstawiciel SBU zaznaczył, że na tym etapie jest za wcześnie, by z pewnością wskazać konkretnych sprawców ataków DDoS, jednak "jedynym państwem tym zainteresowanym jest Rosja".
Kreml zaprzeczył, że Rosjanie stali za tymi cyberatakami. "Władze rosyjskie nie są jednak zaskoczone, że Kijów oskarża o nie Moskwę" - donosi agencja Reutera.
Atak DDoS rozpoczął się we wtorkowe popołudnie. Doszło do zakłóceń w działaniu oficjalnej strony internetowej Ministerstwa Obrony i Sił Zbrojnych Ukrainy, a także w działaniu aplikacji i usług mobilnych dwóch banków państwowych - PrivatBanku i Sbierbanku.
Wchodząc na stronę Ministerstwa Obrony Ukrainy, wyświetla się komunikat "strona niedostępna" i "nie można uzyskać dostępu do strony". Sytuacja wyglądała podobnie, kiedy użytkownicy próbują wejść na stronę Sił Zbrojnych Ukrainy.
Ponadto klienci państwowych PrivatBanku i Oschadbanku zgłaszali przerwy w działaniu aplikacji mobilnych. Część internautów alarmowała, że nie może zalogować się do stron swoich banków, inni twierdzili, że mogą się zalogować, ale nie są w stanie wykonać żadnej operacji. Problemy były zgłaszane także w obszarze korzystania z bankomatów.
To kolejny atak cybernetyczny, z jakim w ostatnim czasie mierzą się ukraińskie władze. Poprzedni zanotowano 14 stycznia.
Wtedy nie działały strony MSZ, ministerstwa oświaty, państwowej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych, rządu, ministerstwa energetyki, a także rządowa aplikacja "Dija".
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przekazała wtedy, że na głównej stronie zaatakowanych serwisów pojawiały się komunikaty "o prowokacyjnym charakterze". "Przy tym zawartość stron nie została zmieniona, a według naszych informacji nie doszło do wycieku danych osobowych" - dodano.