Rozstawiony z "szóstką" Novak Djokovic pokonał Argentyńczyka Juana Martina del Potro (3.) 6:3, 7:6 (7-4), 6:3 w finale turnieju US Open. Serbski tenisista wywalczył 14. wielkoszlemowy tytuł w karierze, a w nowojorskiej imprezie triumfował po raz trzeci.

REKLAMA

Początek decydującego spotkania to dobra gra ze strony obu zawodników. U del Potro dobrze funkcjonował wówczas serwis, robił też użytek ze swojego potężnego forhendu. Seria błędów w ósmym gemie kosztowała go jednak stratę podania, jedyną w tym secie. Nic nie zapowiadało, że to właśnie wówczas Djokovic popisze się przełamaniem, bowiem Argentyńczyk prowadził w tym gemie już 40:0. Serb później szybko przypieczętował dzieło.

Druga partia trwała 95 minut, czyli - jak zauważyły niektóre media - dłużej niż mecz piłkarski. Tym razem mierzący 1,98 zawodnik z Ameryki Południowej przegrał gema przy własnym serwisie przy stanie 1:1. Chwilę później tenisista z Bałkanów powiększył przewagę. Del Potro mógł w dalszym ciągu liczyć na żywiołowe wsparcie z trybun grupy przyjaciół, która specjalnie na turniej przyjechała z Tandil, rodzinnego miasta Argentyńczyka. Ten ostatni, niesiony dopingiem znajomych, doprowadził do remisu.

Pierwsze przełamanie w tym spotkaniu zanotował w szóstym gemie tej odsłony, po 120 minutach gry. Prowadząc 4:3 miał kolejne trzy szanse na "breaka", ale w trwającym ponad 20 minut gemie nie wykorzystał żadnej z nich. Djokovica w tej części spotkania wyraźnie irytował zbyt głośne według niego zachowanie publiczności. Nie przeszkodziło mu to jednak w zapisaniu na swoim koncie wygranej w tie-breaku i całym secie. W tej części meczu Argentyńczyk prowadził już 3-1, ale od stanu 4-4 punkty zdobywał już tylko Serb.

Trzecia odsłona nie miała już tak dużej dramaturgii. Del Potro tradycyjnie już w tym spotkaniu jako pierwszy stracił podanie. Tym razem stało się to przy stanie 2:1 dla Djokovica. Argentyńczyk odrobił jednak szybko stratę, ale od stanu 3:3 kolejne gemy wygrywał już tylko były lider rankingu ATP.

Serb zmierzył się z del Potro 19 razy i wygrał 15 z tych pojedynków. Zawodnik z Bałkanów triumfował m.in. w obu wcześniejszych spotkaniach w US Open. Pokonał rywala z Ameryki Południowej bez straty seta zarówno w trzeciej rundzie 11 lat temu, jak i w ćwierćfinale sprzed sześciu lat.

"Pete, kocham cię, jesteś moim idolem"

Były lider światowego rankingu po raz 23. w karierze wystąpił w decydującym meczu Wielkiego Szlema, a po raz ósmy na obiektach Flushing Meadows.

Djokovic łącznie ma w dorobku 14 tytułów wielkoszlemowych. Za sprawą niedzielnego sukcesu dołączył na liście wszechczasów do trzeciego Amerykanina Pete'a Samprasa. Więcej takich zwycięstw mają na koncie tylko Szwajcar Roger Federer (20) i Nadal (17). Miałem nadzieję, że Pete Sampras (Djokovic zrównał się z nim w klasyfikacji wszech czasów pod względem liczby zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych - PAP) będzie tu dziś wieczorem. Chciałem mu tylko powiedzieć: "Pete, kocham cię, jesteś moim idolem" - mówił po meczu Djokovic.

W US Open zwyciężył także w 2011 i 2015 roku. Dwa lata temu przegrał w finale. Poprzedni triumf w imprezie tej rangi zanotował w lipcowym Wimbledonie. Po raz trzeci w karierze wygrał te dwa turnieje w jednym sezonie.

Łącznie triumfował w trzech ze swoich czterech ostatnich startów. Poza wspomnianymi dwiema imprezami wielkoszlemowymi był najlepszy także w Cincinnati.

"Uczysz się za sprawą przeciwności losu"

Ostatni rok w przypadku 31-letniego tenisisty z Bałkanów można określić mianem drogi z piekła do nieba. Poprzedni sezon zakończył przedwcześnie z powodu dokuczającej mu od jakiegoś czasu kontuzji łokcia i tym samym opuścił US Open. Wrócił do zmagań w styczniu, ale wciąż nie był w stanie grać na swoim normalnym poziomie. Z Australian Open odpadł w 1/8 finału i wówczas zdecydował się na operację ręki. W marcu zaś przegrał mecze otwarcia w Indian Wells i Miami. W maju po raz pierwszy od 12 lat wypadł z czołowej "20" rankingu ATP. Dziś awansuje na trzecią pozycję. Kiedy na początku tego roku przeszedłem operację łokcia, to mogłem naprawdę zrozumieć, przez co przechodził wcześniej Juan Martin (del Potro przez dwa lata zmagał się głównie z kłopotami z nadgarstkami - PAP). Uczysz się za sprawą przeciwności losu...kiedy masz chwile zwątpienia, gdy rzeczy się układają się po twojej myśli - stwierdził Djokovic.

Del Potro w finale Wielkiego Szlema wystąpił po raz drugi. Poprzednio było to także w US Open, ale w 2009 roku wygrał to spotkanie. Rok młodszy od Serba Argentyńczyk doskonale wie, jak ciężko jest wrócić do formy po poważnych problemach zdrowotnych. Dobrze zapowiadającą się karierę wstrzymały na kilka lat problemy z nadgarstkami, które wymusiły na nim poddanie się czterem operacjom. Przez dwa lata głównie zmagał się z tymi kłopotami, a w efekcie długiej przerwy w grze w 2016 roku w rankingu wypadł poza 1000.

Zdeterminowany zawodnik mozolnie jednak walczył o powrót do czołówki. Dzięki kolejnym sukcesom na korcie wywalczył trzecie - najwyższe w karierze - miejsce w rankingu ATP. Dziś, ze względu na awans Djokovica, spadnie na czwartą pozycję. Nie jest mi łatwo teraz przemawiać, ale kocham was, ludzie. Jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwy, że znów zagrałem tu w finale przeciwko wspaniałemu idolowi. On dobrze wie, że jest jednym z moich przyjaciół w tourze - mówił tuż po meczu z Djokovicem.

Wynik finału gry pojedynczej mężczyzn:

Novak Djokovic (Serbia, 6) - Juan Martin del Potro (Argentyna, 3) 6:3, 7:6 (7-4), 6:3.

(mpw)