Polscy siatkarze awansowali do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich, w którym zmierzą się z Francuzami. Mecz, zaplanowany na wtorek, już wzbudził wiele kontrowersji. Głośno zrobiło się wokół decyzji Międzynarodowej Federacji Siatkówki, dotyczącej zmiany godziny rozpoczęcia spotkania. Biało-czerwoni zagrają swój mecz ponad dwanaście godzin później niż było to zaplanowane od kilku miesięcy. "To skandal" - wskazują komentatorzy i byli sportowcy.
We wtorek Polscy siatkarze zagrają z Francją w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego w Tokio. W niedzielę biało-czerwoni wygraną z Kanadą 3:0 przypieczętowali pierwsze miejsce w grupie A. Francja natomiast przegrała z Brazylią 2:3 i rywalizację w grupie B zakończyła na czwartej pozycji.
Wtorkowy mecz pierwotnie zaplanowano na godz. 9:00 czasu tokijskiego (2:00 w Polsce). Polscy siatkarze od dłuższego czasu przygotowywali się do występu o tej godzinie.
W każdym dokumencie jest zapisane, że gramy o 9:00 i właśnie na to jesteśmy gotowi. Naszym największym atutem staje się umiejętność grania o godz. 9:00. Poważnie, trzy najlepsze treningi z ostatnich trzech miesięcy to te, które mieliśmy właśnie o 9:00 - powiedział trener reprezentacji polskich siatkarzy Vital Heynen w rozmowie z portalem Sport.pl.
Organizatorzy w niedzielę ogłosili jednak nowe godziny rozgrywek ćwierćfinałowych meczów.
Według terminarza opublikowanego przez Międzynarodową Federację Piłki Siatkowej (FIVB) nasi siatkarze z reprezentacją Francji zmierzą się o godz. 14:30 czasu polskiego (21:30 czasu japońskiego), czyli ponad dwanaście godzin później niż planowano wcześniej.
To zmiana w ostatniej chwili, która na pewno wyprowadziła z równowagi Vitala Heynena - wskazuje dziennikarz RMF FM Patryk Serwański.
Prawdopodobnym powodem przesunięcia godziny meczu Polaków z Francuzami mogło być nałożenie się meczu trójkolorowych z Bahrajnem w piłkę ręczną. Jest on zaplanowany na wtorek, na godz. 2:30 czasu polskiego. Na zmianę w terminarzu rozgrywek miała naciskać francuska telewizja.
Tu chodziło o prawa telewizyjne. Ci, którzy je mają, mogą pewne rzeczy zmieniać i to nie jest sprawa Japończyków. Słyszałem tę rozmowę i myślę, że nikt nie będzie miał tu więcej do powiedzenia i musimy to zaakceptować. Nawet gdyby Vital Heynen robił jakąś awanturę, bo nie będzie pewnie zadowolony, to niczego to nie zmieni. Idziemy po swoje i czy zagramy o tej czy innej godziny, to nie powinno to wiele zmienić - skomentował w "Studio Tokio" Tomasz Swędrowski, polski siatkarz, dziennikarz i komentator sportowy.
Oburzenia sprawą nie ukrywał również polski siatkarz i trener Wojciech Drzyzga.
Zmiana zasad, które są wcześniej ustalane, mogą wprowadzać zamieszanie, zwłaszcza że trener Heynen poświęcił trochę jednostek treningowych, aby przygotować organizmy do porannej pory. Ja się dowiedziałem po raz pierwszy, że przed treningiem, a nie po, można wziąć zimny natrysk. Nie brałbym jednak tego do serca, organizatorzy nie rozpieszczają siatkarzy, gramy rano, wieczorem i o różnych godzinach. Widać, że wymogi europejskiego czasu wzięły górę - przyznał w "Studio Tokio".
Jerzy Milewski w mediach społecznościowych nazwał z kolei decyzję FIVB skandalem.
"Zmiana godziny ćwierćfinału siatkarzy to jest skandal. Nie ma żadnego wytłumaczenia" - napisał na Twitterze komentator sportowy.
Zmiana godziny wierfinau siatkarzy to jest skandal. Nie ma adnego wytumaczenia.
MielewskiAugust 1, 2021
Takie decyzje od lat towarzyszą siatkówce, którą przez to trudno traktować, jak poważną dyscyplinę sportu - zauważa Patryk Serwański z redakcji sportowej RMF FM.
Polska fazę grupową zakończyła z dorobkiem czterech zwycięstw i jednej przegranej. Turniej zaczęła od porażki z Iranem 2:3, a następnie zanotowała wygrane z Włochami 3:0, Wenezuelą 3:1, Japonią 3:0 i Kanadą 3:0.
Francja zajęła natomiast czwarte miejsce w tabeli grupy B.
BĄDŹ NA BIEŻĄCO: Igrzyska olimpijskie w Tokio 2020. Śledzimy występy Polaków na żywo