To minister obrony Bogdan Klich podpisał się pod dokumentem wyznaczającym Edmunda Klicha na akredytowanego przy MAK. Informację ujawnił w rozmowie z reporterką RMF FM sam E. Klich. Tryb udzielenia pełnomocnictwa pułkownikowi Klichowi budzi wiele wątpliwości już od kwietnia. Pytani o nią członkowie rządu mają niewiele do powiedzenia.

REKLAMA

Pytanie co ze sprawą miał wspólnego szef MON, skoro Edmund Klich podlegał ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi?

Tuż po katastrofie na czele rządowej komisji stał właśnie minister obrony. Dopiero później to zadanie przejął szef MSWiA. Dokument z formalnym potwierdzeniem akredytacji dla Edmunda Klicha został wysłany 15 kwietnia. Choć jak przyznał w rozmowie z reporterką RMF FM, już wcześniej dostawał sygnały, że to właśnie on zostanie polskim ekspertem akredytowanym przy MAK. Takie sygnały dawał mu minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Dał mi do zrozumienia, że tym akredytowanym będę ja. Ale decyzję na piśmie przyszła 15 kwietnia - tłumaczy Edmund Klich.

Polski akredytowany przyznaje, że już przed tą datą zaczął współpracę z rosyjską komisją. Dlaczego to właśnie Klicha wyznaczono do współpracy z MAK-iem? Na ten temat rząd cały czas milczy.