Czy zdarzyło Ci się, że grymas wykrzywił twarz Twojego potomstwa, kiedy chwyciłeś je za rękę? Czy zdarzyło Ci się, że Twoje nastoletnie dziecko latem nie chciało zrezygnować z bluzki z długimi rękawami? Czy miałeś kiedyś wrażenie, że dziecko się od Ciebie oddala? Czy wiesz, że dzieci się okaleczają?
Nie znam instytucji w Polsce, która prowadzi ogólnokrajowe statystyki dotyczące samookaleczeń wśród młodzieży. Jeżeli się mylę, jeżeli jest inaczej - piszcie! Biuro Rzecznika Praw Dziecka, do którego wysłałam pytanie o samo zjawisko i zamknięcie go w liczby, odpowiedziało tak (dla czystości formy: teksty w nawiasach są moim komentarzem):
Z dalszej części lakonicznej odpowiedzi wynika, że w czerwcu 2010 roku do ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz i dwa miesiące później do minister edukacji Katarzyny Hall, Rzecznik Praw Dziecka rzeczywiście apelował o tworzenie statystyk prób samobójczych, samobójstw i świadomych samoouszkodzeń ciała. Skoro na pytanie zadane w grudniu 2013 roku biuro rzecznika przesyła odpowiedź ze swoimi apelami z lat poprzednich, rozumiem, że nic więcej w tej sprawie się nie wydarzyło. Przykre, bo ludzie, z którymi na ten temat rozmawiałam (te rozmowy będą się tu systematycznie pojawiać) przyznają, że zjawisko samookaleczeń wśród młodzieży narasta, tylko dorośli zdają się tego nie widzieć.
Bo nie ma czasu
Bo nie ma ich w domu
Bo przestali na siebie patrzeć
Bo już ze sobą nie rozmawiają
Jeżeli Rzecznik Praw Dziecka koncentruje się na samookaleczeniach jako wstępie do samobójstwa, to śmiem twierdzić, że koncentruje się na skutku, a nie przyczynie. Otwieram dyskusję o tym, co robią nasze dzieci. O tym, dlaczego coraz częściej dzwonią pod numer 111 116, numer telefonu zaufania. O tym, dlaczego wybierają żyletkę, zamiast rozmowy o problemach. O tym, kto ma im pomóc, jak nie my, rodzice.
Celowo zaczynam ten cykl tekstów w pierwszym dniu ferii, bo to właśnie teraz tak trudno nam znaleźć czas dla naszych pociech. One mają wolne, my nie wychodzimy wcześniej z pracy, nie poświęcamy im relatywnie więcej uwagi. Do poniedziałku zostawiam Was z krótkim komentarzem znalezionym w sieci (pisownia oryginalna)...
Pomyślcie o tych słowach, zanim znowu się tu spotkamy...
Zastanówcie się, czy uśmiech Waszych dzieci jest tak samo promienny jak zwykle???